Przepiękna całodzienna wycieczka przez Pieniny, przełom Dunajca jezioro Czorsztyńskie, Gorce. Trasę zakwalifikowałem jako trudną ze względu na dystans i liczne podjazdy. Technicznie trasa jest łatwa, prowadzi asfaltem z wyjątkiem odcinka od przejścia granicznego w Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru, tutaj droga jest gruntowa, ale utwardzona. Startujemy w Krościenku zwiedziwszy ryneczek o drewnianej zabudowie i kościół z XIV w. Kierujemy się do Szczawnicy ścieżką rowerową. Przed miastem skręcamy w prawo na most nad Grajcarkiem. Od tego miejsca aż do Czerwonego Klasztoru obowiązuje zakaz ruchu samochodowego z wyjątkiem krótkiego odcinka po Słowackiej stronie obok przejścia granicznego (można spotkać ciężarówki zabierające tratwy ze słowackiego spływu Dunajcem). Uwaga na duży ruch pieszy i rowerowy. Jedziemy przełomem Dunajca mając ten po prawej stronie. Nie mnie opisywać piękno tej części trasy w cieniu Sokolicy i Trzech Koron, zerkając, co chwila na flisaków spływających wraz z turystami... Przy drodze są wiaty i ławki, więc można odpocząć. Po dojechaniu do Czerwonego Klasztoru można również odpocząć zjeść zmarzliny czyli lody, ale zachęcam do zwiedzenia dawnego Klasztoru o czerwonym dachu, od którego miejscowość wzięła nazwę. Teraz można zmodyfikować trasę przechodząc kładką na polską stronę Dunajca do Sromowców Niznych i dalej do Nidzicy (nie jechałem, więc nie opiszę). My jedziemy drogą nr 543 w kierunku Spiskiej Starej Wsi, ale nie wjeżdżam do niej skręcamy ku granicy w Lysej nad Dunajcem. Do tego miejsca droga jest jak na górskie warunki równa i bez podjazdów. Z granicy jedziemy do Nidzicy (gdzie łączymy się z drugim wariantem trasy). Zaczynają się podjazdy tempo gwałtownie spada. Nidzica, postój obowiązkowy na zwiedzanie zamku i zapory, liczne ławeczki ze stolikami zachęcają do małego, co nieco. Są tu punkty gastronomiczne lody i oscypki oraz pamiątki. Po odpoczynku jedziemy do Dębna przez Falsztyn i Frydman cały czas pod górkę. Ruch uliczny raczej nie wielki. W Dębnie warto zobaczyć XV w. kościółek modrzewiowy, niestety był zamknięty a szkoda. Dalej jedziemy drogą nr 969 ok. 0,5 km. Uwaga duży ruch. Skręcamy do Knurowa przekraczamy Dunajec jedziemy na Przełęcz Knurowską. W Knurowie zaczyna się wspinaczka musimy pokonać 300 m w pionie na odcinku ok. 5 km tym trudniejsza, że mamy już przejechane ok. 40 km. W nagrodę przepiękna panorama Tatr i jeziora Czorsztyńskiego, można też spotkać owieczki pasące się na hali. Osiągamy Przełęcz Knurowską 839 mnpm. To najwyższy punkt trasy. Stąd w lewo czerwony szlak prowadzi na Turbacz a w prawo na Lubań i dalej do Krościenka. Jeżeli ktoś ma dość siły może wybrać ten wariant trasy. Jeszcze tędy nie jechałem, ale ponoć można. My jednak pojedziemy prosto przez Ochotnicę Górną i Dolną do Tylmanowej. Nagrodą za nasz trud jest 18 km (słownie osiemnaście km) zjazdu bez pedałowania, to najdłuższy zjazd, jakim jechałem. Z Tylmanowej malowniczą acz ruchliwą drogą nr 969 obok Dunajca do Krościenka gdzie jest meta wycieczki. Można pominąć ten 10 km odcinek i zakończyć wycieczkę w Tylmanowej a po samochód posłać straceńca.
Parę uwag praktycznych:
Sklepy spożywcze: są w każdej miejscowości, (ale odkrycie).
Gastronomia: Krościenko, Szczawnica, Czerwony Klasztor, Nidzica. Warto jednak mieć swoje zapasy.
Serwisy rowerowe: są wypożyczalnie rowerowe w Szczawnicy tam można liczyć na ewentualną pomoc, bo górale zawsze pomogą, ale nie biorę odpowiedzialności, bo nie korzystałem, najlepiej liczyć na siebie.
Co zabrać: dobry humor, optymizm, dużo wody do picia i coś do zjedzenia, niezbędnik rowerowy (dętka, łatki, klucze, pompka itp.), ubranie na różną pogodę (przecież to góry), aparat fotograficzny, lornetkę (widoki są naprawdę wspaniałe).
Inne: warto poszukać np. w necie informacji o mijanych miejscach i zabytkach na trasie, gdyż mój opis jest bardzo powierzchowny i nie kompletny.
Życzę miłych wrażeń, dziękuje za uwagę i zapraszam na wycieczkę.
Skomentuj