Mapy turystyczne w aplikacji

O liczniku rowerowym słów kilka

Ile razy po rowerowym treningu czy przejażdżce zastanawialiście się nad tym, ile pokonaliście tym razem kilometrów? Czy zdarzyło się Wam z nosem w mapie przeliczać przebyte odległości? Czy w ogóle przyszło Wam do głowy, iż możecie skontrolować  czas, prędkość, dystans, przewyższenia itp. A jednak – z licznikiem rowerowym jest to możliwe! Sprawdź, w jaki sposób może on jeszcze wzbogacić twój trening.

fot. www.sxc.hu

Wielość funkcji, jakie pełnić może licznik rowerowy, niejedną osobę przyprawiła o zawrót głowy. Mądrość tego wynalazku polega na tym, iż rejestruje on impulsy wysyłane przez czujniki magnetyczne zamontowane na szprychach przedniego koła i na widelcu pojazdu.

Doświadczeni już cykliści, a szczególnie ci, którzy wyczynowo uprawiają kolarstwo, doskonale wiedzą, iż rozróżniamy dwa podstawowe rodzaje liczników: przewodowe i bezprzewodowe. O ile te pierwsze odbierają sygnał za pomocą kabla, dzięki czemu nie ma zakłóceń w odczycie, o tyle te drugie komunikują się z czujnikami za pomocą fal radiowych, co z jednej strony jest udogodnieniem z racji braku kabla, ale z drugiej zwiększa ryzyko wystąpienia zakłóceń. Prawdą jest również, iż liczniki przewodowe, chociaż tańsze niż te bezprzewodowe, są bardziej podatne na uszkodzenia.

fot. www.sxc.hu

Lubiących nowinki techniczne zainteresuje fakt, iż dla zniwelowania wszelkich zakłóceń producenci stworzyli liczniki z cyfrową transmisją danych, oznaczane jako np. Sigma  – DTS (Digital Transmission System) czy VDO – DW (Digital Wireless). Technologia ta pozwala na wielokanałowe przesyłanie zakodowanych informacji. Oczywiście liczniki z jej zastosowaniem są stosunkowo drogie.

Zanim jednak zamontujemy licznik u swego roweru, pamiętajmy, by wprowadzić do jego pamięci wielkość obwodu koła, ponieważ tylko wówczas miernik będzie naliczał impulsy stosownie do naszego roweru. Oczywiście należy założyć pewien margines błędu w pomiarze prędkości czy odległości związany nie tylko z ograniczeniami sprzętu (informacji na ten temat powinien udzielić nam producent), ale i ze stanem opon, nawierzchni czy obciążeniem pojazdu. Można więc przy pomocy specjalnych tabel przeszacować rozmiar koła na jego obwód, lecz ci bardziej skrupulatni dla większej dokładności pomiaru wolą wymierzyć obwód koła przy pomocy drugiej osoby, która w czasie naszej jazdy zaznaczy na asfalcie położenie wentyla, a tym samym zarejestruje pełny obrót koła. Wystarczy teraz zmierzyć odległość pomiędzy punktami i już uzyskaliśmy pomiar z uwzględnieniem obciążenia i ciśnienia w oponach.

Wybierając licznik, koniecznie zainwestujmy w sprzęt wodoszczelny i odporny na uszkodzenia, o które w czasie jazdy nie trudno. Przed jazdą sprawdźmy również stan baterii zasilających licznik, abyśmy się nie rozczarowali w czasie treningu czy wyprawy. Są oczywiście innowacyjne mierniki na energię słoneczną. Jednak w razie ograniczonego dostępu światła (co w naszych szerokościach geograficznych przytrafia się dosyć często) okazują się zawodne, dlatego niezbędne w ich przypadku jest alternatywne zasilanie tradycyjnymi bateriami.

Cykliści lubujący się w gadżetach mogą przebierać w różnych modelach liczników. Wiele z nich przypomina rozmiarem i kształtem duże zegarki elektroniczne. Wbrew pozorom nie jest to całkiem bez znaczenia. Dobrze bowiem by było, gdyby monitor licznika był na tyle duży, aby wyświetlane dane można było odczytać w trakcie jazdy.

Kupując sprzęt, warto również zwrócić uwagę na to, czy przypadkiem nie ma on ograniczonych możliwości w rejestracji przebiegu. Skontrolujmy to, szczególnie gdy wybieramy się na bardzo długą wyprawę, bowiem po osiągnięciu pewnego pułapu licznik zacznie naliczać dystans na nowo. Co też ciekawe – poza przebiegiem całkowitym możemy mierzyć przebieg cząstkowy na wybranych trasach. Podobnie oprócz prędkości aktualnej możemy dokonać pomiaru prędkości średniej i maksymalnej. Bardziej wyrafinowane modele mają również funkcję skanu (umożliwia on przemienne wyświetlanie na ekranie różnych informacji). Jeszcze inne wyposażono w zegarek czy stoper. Dodatkowe aplikacje pozwalają na automatyczne rozpoczynanie lub zatrzymywanie rejestrowania danych, pomiar temperatury, a dzięki specjalnym czujnikom montowanym na pedałach także częstotliwości pedałowania. Często liczniki mają wbudowaną pamięć (backup), także pamięć dla dwóch rowerów, dzięki czemu możemy z danego miernika korzystać na różnych bicyklach. Są i takie typy, które po podłączeniu pasa piersiowego zmierzą puls, a nawet modele z funkcją przeliczania spalanych kalorii. Z kolei osoby uprawiający kolarstwo górskie chętnie kupują liczniki z wysokościomierzem. Luksusem już są modele wyposażone w system GPS.

fot. www.sxc.hu

Oczywiście musimy się liczyć z tym, iż proporcjonalnie do liczby funkcji rośnie cena licznika. Średnie ceny mierników kształtują się na poziomie 40–90 zł.  Oczywiście znajdziemy i takie za 20 zł, ale warto wziąć pod lupę ich wątpliwą jakość i użyteczność. Z kolei za bardzo dobrej klasy sprzęt z dużą ilością funkcji przyjdzie zapłacić już ok. 400 – 500, a nawet 1000 zł.

Wśród producentów liczników rowerowych, którzy zdominowali rynek wymienić warto następujące marki: Giant, Sigma, Trelock, Trek, CicloSport, MacTronic, Cateye, VDO.

Dzięki ich produktom naszą jazdę będziemy mieli pod kontrolą, co trening uczyni atrakcyjniejszym, a być może jeszcze i zmobilizuje do dodatkowego wysiłku. A jeśli o liczniku nie myślimy ze względu na dodatkowe wydatki, zawsze możemy zastępczo posłużyć się darmową aplikacją mobilną – najlepiej Traseo ;-) Mimo że nie ma ona rozbudowanych funkcji treningowych, pozwala na zdobycie minimalnej wiedzy o naszej jeździe i wynikach.

Daria Marchewka

 

Opublikowano 21 sierpnia 2020 przez admin