Beskid Mały miałem już dawno w planach ale pogoda jakoś zawsze je krzyżowała. Jednak po kilku dniach słonecznych postanowiłem przejechać zaplanowaną traskę. Wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze dopóki na Żarze nie wjechałem do lasu... Od razu wiedziałem, że to nie będą przelewki. Przede wszystkim mokro, dużo kałuż czasami na całej szerokości ścieżki a co za tym idzie błoto. Cóż jak już tam byłem spróbowałem jak to będzie. Czerwony szlak pieszy jest dobrze oznakowany ale na wstępie zrezygnowałem z podjazdu na Kiczerę. Miałem wrażenie, że więcej razy podchodzę pod górę niż jadę na rowerze - już nawet nie zaznaczam na mapie tych miejsc. W miejscowości Wieczorki przesiadłem się na zielony szlak pieszy i tutaj sytuacja wyglądała podobnie, błoto, mokro....Po 2 kilometrach zrezygnowałem z dalszej zaplanowanej trasy (chociaż została jeszcze połowa po górach) i zacząłem szukać asfaltu aby dojechać do punktu startu. Generalnie traska wymagająca skupienia na zjazdach - w końcu to szlak pieszy :-). Muszę traskę zaliczyć w suchych dniach w innym razie to tylko udręka a o wywrotkę też nie trudno :-). Ale i tak polecam szlak czerwony, wspaniałe widoki !
Skomentuj