Wyruszam z Bielic , jak zwykle o tej porze parking jest pusty. Biegnę kawałek w kierunku Wielkiego Szengena. Jakieś dwa kilometry za wsią zaczyna się świeżo wyratrakowany ślad . Dziś Czesi wjechali jeszcze głębiej w stronę Bielic niż poprzednio. Biegnie się dobrze , szybko docieram do Wielkiego Szengena. Tutaj ruch jak zwykle jest dość duży. Z Rozdroża pod Travną Horą skręcam na Bruska, a potem Smrka Hranicnika. Trasy przygotowane ratrakiem. Jest naprawdę pięknie. Jeszcze wychodzące słoneczko i czego można chcieć więcej.
Biegnę teraz w stronę Utulna Mates. Tutaj już brak śladów ratraka, ale ślad jest założony przez turystów. Koło wiaty zatrzymuję się na mały posiłek. Zakładam na siebie coś cieplejszego, wydaje mi się, że trasa będzie biegła ostro w dół. I tak jest faktycznie. Praktycznie cały czas dość ostro jadę w stronę Horni Lipowej. Mijam po drodze Horni Bar i w końcu dojeżdżam do Leśnego Baru. To miejsce z złożenia miało być samoobsługowym, niedozorowanym barem dla turystów. Teraz jest tu jednak obsługa, ale miejsce cieszy się dużym powodzeniem. Miejsce w zadaszonej wiacie są zajęte. Wokół mnóstwo osób. Jakaś grupka na biegówkach. Pytam o możliwość przebiegnięcia przez Petikovice i dalej do Papryska. Nie wiem, dlaczego łapią się za głowy, czyżby ciśnienie spadało? No chyba raczej nie, wyliczają mi trasę do przebiegnięcia, wyszłoby ponad 50km… No nie, raczej wrócę tą samą trasą. Powrót to faktycznie katorżniczy podbieg do góry. Ale to tylko 8 km, a potem już z górki.
Skomentuj