Charakterystyka trasy.
Szlak MTB - górsko-szosowy z licznymi atrakcjami, przeznaczony dla wprawionych i dobrze przygotowanych kondycyjnie kolarzy-turystów.
Suma przewyższeń i odległość plus skala trudności może zrobić spore wrażenie. Wszystko to jest jednak nagrodzone wspaniałymi widokami, a w szczególności o tej porze roku.
Opis
Trasę przejechałem rowerem Trek x-caliber 8 2019, tj. żaden elektryk ze wspomaganiem.
Start trasy w Cisnej zaczyna się od rozgrzewki podjazdem do Schroniska pod Honem. Szczególnie ostatnie mety potrafią dogrzać. Przy schronisku dwie minutki przerwy i w drogę do góry czerwonym szklakiem GSB. Po kilku metrach błoto i pochylenie nie pozwala na jazdę więc trzeba pchać rower pod nieczynnym wyciągiem. Później kawałkami da się wsiąść na siodło - i tak aż do Hona, a później do Osiny. Im większa wysokość tym podjazdów, po których nie da się jechać jest mniej - trafiają się korzenie i kamienie, gdzie trzeba z buta. Błota stosunkowo mało. Docieram do Wołosania, gdzie robię pauzę na uzupełnienie płynów i posiłek. Na graniach daje się we znaki mocny boczny wiatr. Teraz zjazd daje trochę radości i odpoczynku, chociaż czujność musi być non stop. To kamień, to korzeń... Przed Jawornym po prawej stronie polana widokowa - zapiera dech w piersiach. Trzeba jechać dalej - na szczyt, a z niego już zjazd do Przełęczy Żebrak. Na szlaku nikogo - jak narazie - samotność. Trochę obaw o nieprzewidziane spotkanie z bieszczadzkim zwierzem.
Kolejna pauza na przełęczy. Pierwsze osoby na szlaku.
Teraz ku Chryszczatej - trafił się rowerzysta ze wspomaganiem i "żubrza mina" na szlaku - z mocnym podjazdem pod szczyt. Kolejna pauza - posiłek, zdjęcia i w dół. Po drodze krzyże upamiętniające poległych tu żołnierzy w I wojnie światowej. Stromo - bardzo stromo. Pierwsza i jedyna banalna "gleba" - na szczęście bez konsekwencji.
Ręce bolą od hamowania - mocno na tylnym kole. Docieram do jeziorek. Na szczęście stosunkowo mało ludzi co ułatwia zjazd.
Nad nimi można byłoby spędzić cały dzień - pogoda idealna. Ludzi też nie brakuje... Zdjęcia i cieszenie oka. W dół! Tu już dużo gorzej ze względu na tłumy. Trzeba uważać - ale na kółkach już nie jestem sam. Po drodze jeszcze wodospad na Olchowatym.
W Duszatynie, aż "duszno" od ilości samochodów i turystów. W planie miałem od dłuższego czasu wizytę na przełomie Osławy i starym moście kolejki wąskotorowej. Możliwość dotarcia w to miejsce to zasługa jednego z bieszczadzkich biur podróży.
Czas na drogę powrotną - teraz już łatwiej (po asfalcie), za to można więcej czasu poświecić na podziwianie "świata". Po drodze do Smolnika 4 razy przejazd brodem przez Osławę. Niestety nie udało się uniknąć zamoczenia butów. Brakło czasu na kilka planowanych punktów, tj. odwiedziny schroniska nad Smolnikiem, Cerkwi św. Mikołaja w Smolniku i Bieszczadzkie Smaki. Następnym razem - to na pewno dobry pretekst do powrotu na tą trasę.
Długi i męczący - pod wiatr - podjazd do wieży widokowej "Szczerbanówka". Ostatnia pauza i teraz z górki do Cisnej.
W podsumowaniu
Trasa dla szukających urozmaicenia, pięknych widoków, samotności, wyrypy i nie wiem czego jeszcze. Dwa szczyty do korony Bieszczad - Wołosań i Chryszczata.
Przy planowaniu trasy poleciłbym sprawdzenie wcześniejszych warunków pogodowych. Po deszczach może być naprawdę ekstremalnie ciężko. Jesienią, gdy liście już opadną też może być niebezpiecznie.
Kiedyś będę chciał to powtórzyć, ale na pewno w towarzystwie.
W razie wypadku lub jakiegoś innego zdarzenia przy mało uczęszczanym szlaku mogłoby to mieć katastrofalne konsekwencje.
Do zobaczenia na szlaku!
Wojtek
Skomentuj