Kolejny rześki poranek. Burze przeszły gdzieś tam od strony zachodniej. Błyskało się i straszyło w nocy jednak na spokojnie.
Śniadanko-pakowanko i lecimy dalej. Dnia poprzedniego gzy dały nam naprawdę w kość. Nie chcieliśmy rezygnować z miejsc które chcieliśy odwiedzić.
Stwierdziliśy że do kaplicy w Nowinach Horynieckich powinniśmy raczej spokojnie dojechać. Jeszcze bez gzowych ataków.
Tak też było jednak kierując się w stronę Dziewięcierza po dziczy nie trzeba było długo czekać na nie. Na szczęście krótki odcinek do szosy po dziczy i walka nie musiała trwać długo.
Nie mniej jednak plan trasy znowu uległ modyfikacji. Górę wzięły asfalty i szerokei drogi szutrowe.
Po drodze Siedliska z rozległym źródlanym rozlewiskiem i stojącą kapliczką na wodzie.
Hrebenne w zasięgu wzroku i piękna drewniana Cerkiew.
Potem było z górki Lubycza Królewska, Kniazie i ruiny cerkwi chwilę potem szybka akcja skrótem przez las i zmasowany atak gzów.
Nie dawały spokoju nic a nic. W końcu docieramy do Bełżca i kolejny skrót przez las żeby wyjechać na drogę do suśca. Oczywiście bitwa z gzami po raz enty.
Skomentuj