Uwaga na kamienie, piasek i powalone drzewa. Szerokie ogumienie i mocna rama wskazane.
Wjazd na drogę gruntową ubitą, miejscami tzw. kocie łby.
Dróżka piaszczysta, momentami nie do przejechania na wąskich oponach.
W wyniku pomyłki drogi (zamiast na Sycyn i Osowo, pojechałem przez Piotrkówko) musiałem nieco improwizować i znów trzeba było prowadzić przez całkowity piach.
Ponownie piaszczysta droga, na której się zakopałem.
Dziś prywatna posesja i prywatny właściciel. Zdjęcie wykonane z głównej drogi łączącej Oborniki z Obrzyckiem.
Widok na wąwóz, którym niegdyś prowadziła linia kolejowa 381. Oborniki, ul. Staszica.
Dołem przebiegała linia kolejowa 381. U góry ul. Staszica.
Tędy niegdyś przebiegała linia 381. Dziś pozostał tylko tłuczeń podtorza, który wymieszał się z polnymi kamieniami, piaskiem i przykrywają go liście. Ciężko po tym jechać rowerem.
Jesienna sceneria. Wylot ul. Łopatyńskiego w ul. Staszica. Czerwono-białe barierki nadają bardzo fajny oldskulowy klimat temu miejscu.
Wiadukt, pod którym przebiegała linia do Wronek. U góry ul. 11 Listopada. Zauważcie, że wiadukt nosi jeszcze ślady sadzy z kominów parowozów i lokomotyw spalinowych, które przez dziesięciolecia tędy jeździły.
Panorama Obornik. Z prawej strony na wzniesieniu mieści się punkt widokowy.
Zaspawane boczne kładki inspekcyjne. Środkiem biegnie droga.
Tuż po wyjściu z krzaków, które zarosły już cały nasyp kolejowy.
Dziś własność prywatna. Tabliczka "teren prywatny" przed wjazdem na posesję odstrasza przybyszów z zewnątrz. Dlatego zdjęcie z drogi Oborniki-Obrzycko.
Obok niewidoczna na zdjęciu rampa przeładunkowa. Widok z drogi Oborniki-Obrzycko.
Przejazd usunięto i zaasfaltowano. Po lewej widoczny jeden z niewielu zachowanych słupów linii służącej do komunikacji telefonicznej między stacjami.
Tory usunięte niedawno. Nawet ślady kół ciężkiego sprzętu są świeże. Perony całkowicie zarośnięte, pewnie też długo nie postoją.
Nie polecam dojazdu nasypem do wiaduktu kolejowego - wszystko zarośnięte, chaszcze i krzaczory, przez które trzeba się przedzierać pieszo. Na dodatek wszędzie roślinne rzepy, które przyczepiają się do ubrania.
Stacja znajduje się w pobliżu innych zabudowań, tuż przy polnej dróżce. Ładnie utrzymana.
Spróchniałe drewniane belki nie budzą zaufania. Na dodatek momentami skrzypią, gdy się po nich idzie.
Górą nie pojedzie już nigdy żaden pociąg.
...woli stać w cieniu mostu.
Podkłady strunobetonowe INBK8, prawdopodobnie z 1979 roku. Trochę już zniszczone. Nie wygląda na to, by miały stąd zniknąć za sprawą PKP PLK.
Stary młyn, położony tuż przy stacji benzynowej. Wg informacji z mediów, w czerwcu 2014 nowy właściciel mimo braku zgody Konserwatora Zabytków i Inspektora Nadzoru Budowlanego rozpoczął wyburzanie obiektu. Tak w Polsce postępuje się z zabytkami :( A widać, że cegła jest porządna, belki stropowe też raczej przegnite nie były.
Widok na nasyp kolejowy, który jeszcze nie zdążył porosnąć bujną roślinnością. Trudno tu się ukorzenić krzewom, gdy pozostawiono grubą warstwę tłucznia.
Będąc w Stobnicy, nie wierzyłem, że ludzie z Brączewa codziennie podążają na PKS do Stobnicy przez most. A jednak. Po południu spotkałem dwóch ludzi idących przez most. W tle jeden z nich. Ten most jest im niezbędny, by dotrzeć do pracy!
Pozostał tylko dlatego, że jest wkopany w ziemię. Pozostałe słupy miały wkopaną żelbetową konstrukcję, do której przykręcany był drewniany pal. Żelbet pozostał, słupy nie.
Skomentuj