W dniu 3.05.2016 przypadającym we wtorek pojechaliśmy z Michałem na kolejną wyprawę rowerową. Zaczęliśmy ją w miejscowości Chałupki na granicy z Czechami, gdzie dotarliśmy samochodem, a kilka minut wcześniej zjedliśmy obiad w zajeździe w miejscowości Zabełków. Po przygotowaniu rowerów do wyprawy, z Chałupek wyruszyliśmy do Rudyszwałdu, na granicę czeską. Tam widzieliśmy jak granica państwowa dzieli działkę jednego właściciela, ogrodzoną płotem.... Takie oto kuriozum... Zawitaliśmy w czeskiej miejscowości Hat i skierowaliśmy się do centrum, gdzie znaleźliśmy mapę i pojechaliśmy polną dróżką, przez lasek i koło stawów do miejscowości Vřesina, skąd malowniczo położoną drogą, przez pola i lasy dojechaliśmy do Píšťu, gdzie złapał nas krótkotrwały deszcz. Pagórkowatą i widokową trasą, niekiedy przez las, pojechaliśmy do wsi Chuchelná, gdzie zauważyliśmy pomnik czerwonoarmistów, jak i drogowskaz do przejścia granicznego z Polską. Podjechaliśmy na granicę, a naszym oczom ukazał się malowniczy widok na polską część Bramy Morawskiej z miejscowością Krzanowice. Na granicy zainteresował nas znak z nazwą miejscowości po polsku i po niemiecku, co świadczy o tym, że mieszka tam Mniejszość Niemiecka. Nasze zainteresowanie wzbudził też słupek graniczny na granicy z widoczną literą D, na której namalowano literę P (Polska). D na słupku oznaczało Deutschland - Niemcy, gdyż przed II wojną światową, tamtejszy region należał do Niemiec, a owy słupek graniczny wyznaczał granicę niemiecko-czechosłowacką. Powróciliśmy do Chouchelnej i mieliśmy w planach jechać do Kobeřice i Štěpánkovice, ale nieco zboczyliśmy z zaplanowanej trasy i przejechaliśmy przez Bolatice, gdzie podziwialiśmy przepiękne widoki, a potem skierowaliśmy się dosyć ruchliwą drogą przez Kravaře, gdzie widzieliśmy barokowy pałac z 18 w., Hoštice do Opavy. Tuż przed samą Opavą Michał złapał gumę w przednim kole i trzeba było wymienić dętkę, co zajęło około 10 minut i potem już bez kłopotów pojechaliśmy nad rzekę Opavę w mieście Opava. Nie jechaliśmy do centrum, a jedynie nad bulwar nad rzeką, który był nieco zarośnięty i błotnisty, ale zaprowadził nas z powrotem do Hoštic, na drogę, którą wcześniej jechaliśmy do Opavy. Teraz nieco przyspieszyliśmy tempo, (w granicach 27-30 km/h) bo było z górki. Jedynie przystanęliśmy przy bunkrze, będącym częścią czechosłowackich fortyfikacji z czasów przed II wojną światową. Szybko przejechaliśmy przez następną miejscowość czyli Dolní Benešov i Kozmice, gdzie skierowaliśmy się widokową i pagórkowatą trasą w stronę kolejnych bunkrów czechosłowackich fortyfikacji sprzed ostatniej wojny. Bunkry były już przeze mnie odwiedzane kilkakrotnie, ale Michał był tu pierwszy raz... Bunkry, towarzyszyły nam aż do Šilheřovic. Widzieliśmy też czołgi, zasieki, zęby smoka, zapory przeciwczołgowe... A to wszystko przy muzeum fortyfikacji Darkovičky. W skład kompleksu wchodzą cztery bunkry przeciwpiechotne - Štípky, Alej, Orla, Oboru oraz jeden obiekt lekkiej fortyfikacji, tzw. Řopík. Bunkier Alej jest wyposażony w oryginalne uzbrojenie i jest również dostępny z zewnątrz. Bunkier Obora odrestaurowano i przywrócono mu wygląd z 1938 roku, bunkier Orel pozostawiono w stanie z 1945 roku. Znów nas pokropiło, ale tylko chwilowo.... Z muzeum pojechaliśmy już do Šilheřovic, gdzie na granicy przebiegającej środkiem drogi, wjechaliśmy do polskiego Rudyszwałdu i zamknęliśmy pętlę. Stamtąd już pojechaliśmy do Chałupek, gdzie na granicy, pod dachem spakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy do domów.
Licznik zanotował 80 km. wyprawa wiodła malowniczymi terenami przedgórza sudeckiego. Były pagórki, widoki, lasy... było pięknie i pewnie tam jeszcze wrócimy. Przed wyprawą zaplanowałem trasę i z pominieciem dwóch miejscowości (Kobeřice i Štěpánkovice), przejechaliśmy tą trasę bez kłopotów. Pogoda była pochmurna i wietrzna, a dwa razy nas pokropił deszcz., termometr pokazywał 17 stopni.