Słoneczna, ale chłodna niedziela spowodowała, ze mimo to wybrałem się na rower. swoja trasę rozpocząłem w zabrzeskim lesie i od razu mogę powiedzieć, że chcąc uciec od ludzi, trafiłem jak z deszczu pod rynnę, gdyż w lesie było mnóstwo ludzi, co z pewnością będzie pretekstem do kolejnych ograniczeń z powodu koronawirusa. Trasę musiałem kilkakrotnie zmieniać, a to z powodu zamknięcia wału goczałkowickiego, a to z powodu dużej ilości ludzi w lesie, by nie mieć z nimi kontaktu. Tak oto dotarłem do Zaborza i potem Drogomyśla, gdzie wyłączyło mi się endomondo. Lokalnymi miedzami i polami dotarłem w rejon Zbytkowa, gdzie skręciłem na starą granicę prusko-austriacką i jadąc po tej granicy mijałem znane mi słupki, ale w lesie znalazłem jeden nowy słupek, co mnie mocno zdziwiło i trochę poszukałem innych ale nie znalazłem. potem powróciłem w rejon Drogomyśla i lokalnymi dróżkami dotarłem do lasu zabrzeskiego, a potem w rejon przebudowywanej linii kolejowej podziwiając rozmach robót i powrócić do domu.
Skomentuj