Ktoś by powiedział, że to kolejna rowerowa niedziela, ale w końcu mamy zimę w kalendarzu... Niestety jak dotychczas zima była tylko w kalendarzu... Ileż można w końcu czekać! Świąd gorszy od bólu... Nadszedł w końcu czas z lekkim mrozem i w górach i okolicach podgórskich spadł śnieg. Sezon rowerowy oficjalnie kończymy w Stary Rok, a narciarski właśnie rozpoczęliśmy. Z racji braku możliwości szusowania na naszych ulubionych stokach, pojechaliśmy do Istebnej na stok narciarski Złoty Groń. Niestety wraz z nami, ten stok wybrało sporo narciarzy. Drobny opad śniegu i lekki mróz wraz z pracującymi armatami śnieżnymi stworzyły niemal idealne warunki narciarskie. Śnieg był suchy i mocno zmrożony przez co szusowało się znakomicie, ale trzeba było uważać na licznych narciarzy na stoku. Widoków za bardzo nie było że względu na opady. Kolejka była spora i nieco zepsuła urok szusowania, ale i tak było znakomicie jak na tą opóźnioną zimę.
Skomentuj