Ostatni dzień urlopu w Biesach. Przed wyjazdem pasuje wykorzystać zapowiadający się słoneczny październikowy dzień i ruszyć na szlak. Musi to być krótka trasa, potem czeka 3 godzinna jazda. Krótka w moim wykonaniu nie oznacza krótkiego czasu przejścia :)
Pierwsza myśl – Połonina Caryńska – trasa z Ustrzyk Górnych do Brzegów Górnych, jakoś najrzadziej na niej bywam, a nie jest warta takiego lekceważącego traktowania.
Połonina Caryńska dostępna jest z czterech stron świata. Przez jej cały grzbiet przebiega Główny Szlak Beskidzki (czerwony) oraz prostopadle do niego prowadzący szlak zielony od Przełęczy Wyżniańskiej.
Szlakiem czerwonym na Caryńską można wyjść z Berehów (Brzegów) Górnych do Ustrzyk Górnych, lub w kierunku przeciwpołożnym – około 4h niezależnie od kierunku zwiedzania.
Z Przełęczy Wyżniańskiej szlakiem zielonym w 1h można dostać się między cyce Połoniny, gdzie łączy się ze szlakiem czerwonym. Zielony omija najwyższy punkt Caryńskiej - 1297m - aby na niego dotrzeć, należy zboczyć z zielonego i dojść na szczyt czerwonym, czas: ok. 10 minut. Na wierzchołku 1239m szlak zielony wiedzie na Przełęcz Przysłup, do schroniska „Koliba”.
Mój plan na dziś – zostawić auto na parkingu Berehach, stopem do Ustrzyk Górnych i wrócić grzbietem Połoniny. Plan wcielam w życie, złapanie okazji zajmuje 5 minut, za kolejne 10 minut jestem w Ustrzykach. Zakładam chlapacze na łydki (dzień zapowiada się słoneczny, ale minione półtorej dnia padało non stop), kupuję bilet na trasę i w drogę.
Szalkowaskaz podaje 2'10h na Połoninę. Przekraczam potok Rzeczyca, po kilku minutach docieram na łąkę, po lewej widok na Rawki. Kilka metrów dalej szlak zaczyna się wznosić w górę, przed wejściem do lasu – rzut oka na Rawki i do tyłu na gniazdo Tarnicy. Szlak w lesie pnie się do góry. Po ok. 1h docieram do wiaty - w sąsiedztwie mała kapliczka.
Za wiatą początkowo droga łagodnie w górę, po czym znowu ostre podejście do granicy lasu – po kamiennych schodkach. Za lasem trasa trawersuje zbocze najniższego wierzchołka 1148m połoniny w kierunku szczytu 1239m, który osiągam za kolejne 20 minut. Nie śpieszy mi się, po drodze widoki na Pasmo Graniczne, Rawki i Dział (po lewej), po prawej widok przysłania grzbiet Caryńskiej.
Połonina Caryńska ulokowała swój 5-km grzbiet pomiędzy dolinami Prowczy i Wołosatego, w których leżą Brzegi Górne i Ustrzyki Górne, Przysłup Caryński oddziela Caryńską od Magury Stuposiańskiej, poprzez Przełęcz Wyżniańską graniczy ona z Działem.
W masywie Caryńskiej dają się wyróżnić cztery kulminacje (1148, 1239, najwyższa 1297 zwany Kruhly Wierch oraz 1245m) mające wyraźną asymetrię zboczy, południowo-zachodnie stoki są krótkie i stromo opadają ku dolinom, północno-wschodnie tworzą łagodniejsze grzbiety poprzedzielane dolinami niewielkich potoków.
Z obu najwyższych kulminacji (dwie niższe niedostępne dla turystów) doskonale widać Wielką Rawkę, Dział, Połoninę Wetlińską, Szeroki Wierch, Tarnicę, Halicz, ukraińskie i słowackie pasma, Dwernik-Kamień, dolinę Caryńskiego, Przysłup Caryński (schronisko), pasmo Otrytu.
Połonina była niegdyś własnością wsi Caryńskie – stąd nazwa, ale równie dobrze mogłaby zwać się Połoniną Bereską, gdyż jej południowe stoki należały do wsi Berehy. Samo słówko Caryńskie pochodzi od rumuńskiego tara - pole. Potoczna nazwa to „cyce carycy”. Jestem na prawym cycu patrząc z Przełęczy Wyżniańskiej.
Na kulminacji 1239m do szlaku czerwonego z prawej dobija zielony, wiodący z Magury Stuposiańskiej przez Przysłup Caryński, oba idą równolegle do małego siodła między cycami, gdzie zielony odbija w lewo na Przełęcz Wyżniańską i dalej Rawki, a czerwony wiedzie na najwyższy cyc połoniny.
Grzbietem połoniny w 40min spacerkiem przechodzę na lewy cyc, najwyższy – 1297m. Po drodze liczne wychodnie skalne.
Nasyciwszy wzrok jesiennymi widokami, schodzę do Berehów, intensywnie w dół, omijam kulminację 1245m, mijam źródełko i docieram do lasu, gdzie znowu stromo w dół, po ok. 0,5h docieram do wiaty. Stąd droga łagodniejsza w dół i bardziej urozmaicona, przebiega w poprzek kilku potoczków (drewniane mostki), mijam mały wodospad. W dolinie łączą się kolejne głębokie jary. Przechodzę przez urokliwe miejsce - stopnie, balustrady, brak mostka - gdzie łączą się spływające z góry strumienie. Po kilkunastu minutach wychodzę na skraj lasu. Po prawej stronie znajduje się dawny cmentarz wsi Berehy. Jest tu kilka nagrobków (pozostałe zniszczono – wykorzystano je przy budowie bieszczadzkiej obwodnicy w latach 1960-62). Najpiękniejsze z nich, ozdobione geometrycznymi ornamentami, wykonał Hryć Buchwak, miejscowy kamieniarz-amator. W obrębie cmentarza znajduje się także podmurówka cerkwi.
Za cmentarzem niewielka łączka, widok na Dział i zbocze Wetlińskiej. Ze szlaku schodkami bezpośrednie wyjście na szosę i dalej parking. Koniec trasy.
Trasa bardzo urokliwa, miejscami strome podejścia ale trud jest rekompensowany cudownymi widokami z grzbietu połoniny. Polecam – szczególnie warto na jesieni.
Skomentuj