ROWEROWO. WOKÓŁ TATR. DZIEŃ 8

Rowerowa trasa WOKÓŁ TATR. DZIEŃ 8.
Etap ze Spišská Belá do Vyšné Ružbachy.
Miało być dość trudno ze względu na przewyższenie, a okazało się super trudno ze względu na teren.
Początkowo tniemy 25km/h gładziutką ścieżką rowerową. Dalej kawałek polami z drobnymi błotnymi atrakcjami. Przez senny Lendak wjeżdżamy do lasu.
Piękny twardy szuterek - uwielbiam takie dróżki, podobnie jak mój Kellys. Ale pojawiają się słupki narciarskiego wyciągu. Oho zrobi się stromo! No i kto to wykrakał!
W dodatku kamulce i dróżka rozryta przez potoki.
Na dodatek grzmi wokół i za chwilę jak nie lunie!
Ale znowu dzieci szczęścia - chronimy się w drewnianej wiacie, prawie już na szczycie. W towarzystwie kilku Romów z kilofami i łopatami. Ale spoko, bardzo grzeczni, ustąpili nam nawet kawałek ławki.
Deszcz przeszedł w mżawkę, więc ruszamy na szczyt Bachledki.
Stoi tu widokowa wieża i drewniana kładka poprowadzona ponad koronami sosen.
Ale widoków specjalnych nie ma, więc odpuszczamy, chociaż te snujące się mgiełki wyglądają nader malowniczo.
Jeszcze tylko wyrywamy sobie barki energicznym wyrzutem ramion. I czas się wziąć za umycie naszych rumaków, obrosłych błotem.
W planie jest dalszy przełajowy przejazd połoninami.
No to ruszamy. Lekko nie jest, ale z początku to nawet da się jechać, a i panoramki też fajne.
Niestety dalsze trudności terenowe są odwrotnie proporcjonalne do pozycji nosa na kwintę.
Wychodzi na to, że w tym tempie na nocleg dojedziemy na czwartą rano.
Z bólem serca odtrąbiłem odwrót.
Zjeżdżamy na dół do Zdziaru i do asfaltu.
A potem tniemy dziurawą szosą na wschód.
Pogoda też ma kiepski humor, ale na szczęście nie dobija nas deszczem.
Na koniec przewielebny rozwija przed nami nowiutką rowerową ścieżkę, którą dojeżdżamy do Ruzbachów, aczkolwiek nie powiem że jest płasko jak na plaży.
I finał w ZET-Pension (135 Euro)