Kolejne rajzowanie w niedzielne popołudnie. Tym razem po niemal całym tygodniu deszczu, wreszcie pogoda ustabilizowała się i można było pojechać na rower. Moja trasa najpierw wiodła leśnymi traktami w okolicy Jeziora Goczałkowickiego, a następnie bezdrożami w okolicy Drogomyśla i Pielgrzymowic. W Jastrzębiu przejechałem kawałek Żelaznym Szlakiem Rowerowym, a następnie do czeskiej Karviny. Jako, że w Czechach ogłoszono stan wyjątkowy z powodu przyrostu chorych na COVID 19 spodziewałem się ludzi w maseczkach, co okazało się nieprawdą, gdyż na ulicach nikt w masce nie chodził. Do domu wracałem przez Dębowiec i Skoczów, zaś w Bronowie musiałem poczekać, aż zakończy się zebranie na Kopaninach i dopiero wtedy pojechałem do domu. Początkowo rajza była trochę dla mnie męcząca, bo dzień był jakiś taki... nijaki. Z powodu obowiązujących w całej Polsce obostrzeń miałem przy sobie maseczkę. Generalnie cała rajza przebiegła dość ciężko, bo nieco mocniej wiał wiatr, zaś kilka razy zachciało mi się zwiedzać nowe drogi i przez to musiałem się nie jednokrotnie wracać. Mimo tego z rajzy jestem w pełni zadowolony i nie zgadzam się z zasadą "zostań w domu", bo człowiek ma zwiększać swoją odporność na wirusy także przez aktywność fizyczną na świeżym powietrzu.
Skomentuj