W sobotni wieczór 15.07.2017 roku postanowiłem wybrać się na przejażdżkę rowerową, która potem stała się jednak wyprawą, czego nie planowałem. Z Ligoty, pojechałem do południowej części Czechowic-Dziedzic, by potem zawitać w Bestwinie. Z tej miejscowości, poprzez malownicze pagórki ze stawami hodowlanymi w tle, trafiłem do Bielska-Białej. Przejeżdżając przez centrum tego miasta, miałem okazję zobaczyć remont jednej z głównych ulic, czyli ulicy Stojalowskiego, która biegnie na korycie rzeczki zwanej Niwką, która wpada do Białej. Jako, że był to sobotni wieczór, to na trasie w tym mieście spotykałem podpitych ludzi, od których wręcz śmierdziało alkoholem... Z centrum skierowałem się na lotnisko w Aleksandrowicach i do miejsca, gdzie kiedyś pracowałem, czyli do Wapienicy. Pracowałem tam u włoskiego przedsiębiorcy, z którym współpraca skończyła się w sądzie. Następnie pojechałem widokową trasą do Międzyrzecza i Rudzicy, a potem polnymi dróżkami przez Bronów do domu. I tak, "dla zdrowotności" zrobiłem 47 km, co chyba jednak było za mało bo wysiadł mi licznik...