105806
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
W upalną niedzielę 30 lipca 2017 roku zrealizowałem jedną z najfajniejszych wypraw rowerowych.
Moja trasa zaczęła się w miejscowości Grzechynia, położonej tuż obok Zawoi w woj. małopolskim. Tam dotarłem swoim samochodem , który zaparkowałem w Grzechyni. Trasa rozpoczęła się w malowniczym miejscu, gdzie był piękny widok na okolice Babiej Góry. Wąską uliczką dotarłem do znanej wielu "Pustelni Niepokalanów", gdzie znajduje się dużo drewnianych budynków o charakterze sakralnym i nie tylko, bowiem jest to ośrodek rekolekcyjny. Nie wchodziłem na poza ogrodzenie pustelni, gdyż jest to teren prywatny, a ponadto, mój strój kolarski nie jest niestosowny do tego miejsca. Dodatkowo obowiązują tam inne ścisłe reguły, a ja nie chciałem być tam intruzem, toteż samą pustelnię widziałem tylko na chwilę z drogi. Jednak miejsce w którym jest ona położona jest niezwykłe i trzeba przyznać, że malowniczo położone, a liczne kapliczki dodają uroku. Na temat działalności pustelni krąży wiele kontrowersji, ale mnie to miejsce bardzo się podobało, choć widziałem je tylko z zewnątrz. Obok murów otaczających pustelnię skręciłem w kierunku Grzechyni, a potem malowniczymi górskimi terenami dotarłem do Zawoi. Tam skręciłem w kierunku Skawicy, a potem prze Białkę dojechałem do Juszczyna, gdzie skręciłem w prawo na drogę wiodącą w kierunku Jordanowa. Trasa wiodła doliną rzeki Skawy, a potem były trudne pagórki, ale trud pedałowania po górach wynagradzały piękne widoki na Tatry. W Jordanowie, skierowałem się przez miejscowość Skawa do samej Rabki, ale nie zawitałem do centrum tego miasta. Kolejny raz towarzyszył mi upał i piękne widoki na Babią Górę i Tatry. Urok trochę popsuła konieczność jazdy tzw. "zakopianką" z Rabki do Naprawy, ale mnie korki nie zatrzymały, czułem się "panem zakopianki" wyprzedzając stojące auta. Przejechałem przez piękne tereny Łętowni, zjeżdżając z "zakopianki", a następnie górskimi terenami przejechałem przez Skomielną Czarną i Wieprzec. I tutaj podczas zjazdu zgubiłem czujnik od licznika... Jak się okazało, wróciłem do Juszczyna i Makowa Podhalańskiego, gdzie zdecydowałem przejechać się nad Zbiornik Świnna-Poręba. do miejscowości Zembrzyce. Jak się okazało wody tam nie ma, choć Pani premier Szydło, kilka dni wcześniej oficjalnie otwarła ten akwen, budowany od czasów komuny...Tam spotkałem cyklistę, któremu uciekło powietrze z dętki i nie miał zapasowej, ani też pompki... Dopompowaliśmy ale i tak nic to nie dało... Ja powróciłem przez Suchą Beskidzką (odwiedziłem to miasto dwukrotnie tam i z powrotem) do Makowa Podhalańskiego, gdzie skręciłem do Grzechyni. Przejechałem przez tą miejscowość cały czas pnąc się pod górkę. Powróciłem w okolice "Pustelni Niepokalanów", gdzie nie zatrzymywałem się, ale tuż obok spotkałem starsze panie z zakonnicą od której otrzymałem... błogosławieństwo. Dojechałem do miejsca, gdzie stał mój samochód, a gdy się wpakowywałem do niego, zauważyłem latającego drona... Czyżby ktoś mnie podglądał :)
Pogoda podczas tej wyprawy była upalna pogoda, wypiłem mnóstwo wody i opaliłem się... No i oficjalnie padło 112 km dla dzieci z domów dziecka...