112573
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
-
Rodzaj aktywności: Rower MTB
-
Stopień trudności: Łatwy
-
Gwiazdki:
1.8
-
Dystans: 123 km
-
Przewyższenie: 99,42 m
-
Suma podejść: 445,52 m
-
Suma zejść: 445,92 m
-
Data: 15 października 2017
-
Lokalizacja: Polska, śląskie, Bronów, powiat bielski
W niemal letnią i słoneczną niedzielę 15.10.2017 roku wyruszyłem na wyprawę rowerową promującą akcję "Rower Pomaga". Swoją trasę rozpocząłem w Bronowie, skąd skierowałem się przez Landek i potem przez las do Chybia, a następnie bocznymi dróżkami przez Mnich do Drogomyśla. Tam wjechałem na główną drogę w stronę Pruchnej, a potem już w Kończycach zjechałem na malowniczą trasę w kierunku Zebrzydowic. Były tam ładne widoki i spore zjazdy. W Zebrzydowicach pojechałem w stronę Marklowic Górnych, gdzie obok szkoły wjechałem do Marklowic Dolnych, a zarazem do Republiki Czeskiej. Tam przywitał mnie drewniany kościół, skąd skierowałem się do Piotrowic, gdzie wjechałem na główną drogę. Potem szybko przejechałem przez Zawadę do Dziećmorowic, gdzie jest największa elektrownia węglowa w Republice Czeskiej - w lecie tego roku był tam pożar. Z Dziećmorowic pojechałem do Dolnej Lutyni i zatrzymałem się obok pensjonatu w którym zatrzymaliśmy się podczas wyprawy rowerowej do Orłowej w sierpniu 2017, była to najdłuższa wyprawa rowerowa na terenie Rep. Czeskiej bo trwała 2 dni. Z Lutyni pojechałem do dzielnicy Bogumina zwanej Skrzeczoń, a potem Szonychel i skierowałem się przez rynek w Starym Boguminie na most przez Odrę. Wjechałem do Chałupek, a zarazem do Polski. Z Chałupek jechałem niestety główną drogą przez Zabełków, Olzę, Gorzyce, Gorzyczki do Łazisk. Trasa nie była wymagająca, ale widokowa. Z Łazisk pojechałem do Godowa i Gołkowic, a potem do Skbeńska, gdzie po przejechaniu graniczy z Czechami ponownie zawitałem w Piotrowicach, a potem w Pierstnej. Miałem zamiar odwiedzić słynną "Kolibę na końcu świata", ale nieco pomyliłem drogi i znalazłem się na granicy z Polską w dzielnicy Jastrzębia - Zdroju zwanej Ruptawa. Przejechałem południowymi obrzeżami Jastrzębia i chciałem wjechać na Golasowice, ale był tam rajd samochodowy i musiałem zmodyfikować trasę. Trafiłem na dawny nasyp kolejowy, którym jechałem do Pawłowic, nieco przedzierając się przez błoto. W końcu trafiłem do Golasowic i jechałem już dobrze znaną mi trasą rowerową, jaką kiedyś jeździłem do wujka w Gogołowej. Przejechałem przez Zbytków, gdzie chwilę zatrzymałem się na starej granicy prusko-austriackiej, a potem zawitałem w Strumieniu i przejechałem do Zabłocia. Stąd jest prosta droga do Chybia i przez las do Landeka, skąd powróciłem do punktu rozpoczęcia wyprawy w Bronowie.
Podczas tej wyprawy pogoda była wyjątkowa jak na środek października, było ponad 20 stopni i nieco wiało, ale był to ciepły wiatr z południowego zachodu.
Podczas tej wyprawy miałem na sobie biało - czerwony lekki kombinezon wzorowany na japońskim serialu sentai zwanym "Zyuranger" , który potem podrobili Amerykanie tworząc "Mighty Morphin Power Rangers". Jest to związane z moją osobistą inicjatywą związaną z ogólnopolską akcją charytatywną "Rower Pomaga", którą osobiście wspieram od 3 lat, czyli od samego startu tej akcji. Więcej o akcji znajdziecie na www.rowerpomaga.pl , oraz na stronach fundacji "Arka" z Bielska-Białej.
Dystans jaki pokonałem też jest spory, bo licznik zatrzymał się na 125 km !!!