120999
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
-
Rodzaj aktywności: Rower MTB
-
Stopień trudności: Łatwy
-
Gwiazdki:
1.8
-
Dystans: 124 km
-
Przewyższenie: 87,42 m
-
Suma podejść: 499,1 m
-
Suma zejść: 498 m
-
Data: 22 kwietnia 2018
-
Lokalizacja: Polska, śląskie, Gostyń, powiat mikołowski
W słoneczną i ciepłą niedzielę 22.04.2018 roku wyruszyłem z domu na rowerze na kolejną wyprawę. Z domu pojechałem na wał Jeziora Goczałkowickiego, a stamtąd prosto w kierunku Pszczyny. Wiedzie tam wygodna trasa rowerowa, aż do samego parku w Pszczynie, z którego skierowałem się przez Piasek do lasów kobiórskich. Wjechałem na leśny trakt, na początku szutrowy, a potem z betonowych płyt i po jakimś czasie skręciłem w lewo, tak jak owe płyty. Dostrzegłem miejsce po dawnym wojskowym garażu, gdzie kiedyś byłem, jak jeszcze stał...Potem malowniczymi leśnymi duktami z asfaltem dojechałem do Zgonia. Tam skierowałem się do centrum Orzesza, gdzie postanowiłem odwiedzić miejsce danego skrzyżowania dwóch linii kolejowych pod kątem prostym. Niestety na skutek likwidacji jednej z nich (Orzesze - Żory), owe skrzyżowanie przestało istnieć... Następnie skierowałem się do pobliskiego lasu do radaru meteorologicznego Ramża, gdzie bardzo dawno nie byłem - tak jak przy skrzyżowaniu torów. Z Ramży pojechałem do Dębieńska, gdzie zatrzymałem się pod kościołem i doszedłem do wniosku, że gdzieś już ten kościół widziałem... Istotnie, ten kościół widziałem w śląskim filmie pt. "Msza" Eugeniusza Klucznioka. Następnie szukałem baru "U Jurka" gdzie byli bohaterowie wspomnianego filmu zamiast na Mszy św i wspominali dawne czasy jak pracowali na kopalni. Okazało się, że przejechałem obok tego baru aż 2 razy i ponownie znalazłem się pod kościołem. Do sprawdzenia wiarygodności, czy to ten kościół "grał" w filmie, odtworzyłem jego fragment na komórce i wtedy wszystko było już pewne. Skierowałem się do Ornontowic i w pewnym momencie nie wiedziałem gdzie jestem... Wyciągnąłem mapę i zaskoczony faktem, że Chudów jest niedaleko, postanowiłem tam pojechać, co ułatwiła mi lokalna trasa rowerowa, która zaprowadziła mnie wprost pod sam zamek w Chudowie. Tam jak zwykle było sporo ludzi i choć miałem coś tam zjeść to jednak widząc kolejki postanowiłem jechać dalej. Z Chudowa nową trasą, jaką jeszcze nie jechałem, pojechałem do Mikołowa. Początkowo nie wiedziałem gdzie jestem, ale jak minąłem komisariat policji to już się upewniłem że to Mikołów, gdyż podczas poprzedniej trasy na Chudów, byliśmy tam (znalezioną tablicę rejestracyjną oddaliśmy na policję). Potem nieco objechałem centrum Mikołowa i wjechałem na drogę w kierunku Wyr i Gostynia. Tą drogą dojechałem aż do Kobióra, skąd skierowałem się na szlak rowerowy w kierunku Piasku i tym sposobem w lesie kobiórskim zamknąłem pętlę i do samego parku pszczyńskiego jechałem tak samo jak na początku wyprawy. Z powodu zapadającego zmroku musiałem zrezygnować z przejazdu tamą Jeziora Goczałkowickiego i ze Pszczyny pojechałem do Goczałkowic, do uzdrowiska, a potem do Czechowic-Dziedzic. Z tego miasta jechałem trasą rowerową do Zabrzega, a potem już do Ligoty i do domu.
Licznik zatrzymał się na 122 km, zaś przez całą wyprawę panowała znakomita, wręcz letnia pogoda, ale wraz z zapadnięciem zmroku mocno się ochłodziło - jak wyjeżdżałem było 22 stopnie, a potem już 15. Nieco dało mi popalić w Ornontowicach moje tylne koło, gdyż się zluzowało, ale szybko usunąłem defekt i potem już nic się nie działo. Widocznie musiałem koło słabo docisnąć, jak je zakładałem dzień wcześniej przy okazji wstawiania nowej szprychy.