Karpacz Biały Jar – droga Bronisława Czecha – Polanka – Pielgrzymy – Słonecznik – Główny Grzbiet Karkonoszy – Równia pod Śnieżką – Śnieżka – Kocioł Łomnicki – Karpacz Biały Jar.
Ze względu na ograniczone możliwości opis został skrócony, ale mam nadzieję, że fotografie również w dużym stopniu to wszystko wynagrodziły.
Na kolejną wycieczkę w Karkonosze wybrałem bardzo urozmaicony w krajobrazy i urokliwy szlak. Wychodząc z PKS skręciłem na lewo, gdzie ostro pod górę brukowaną droga piął się szlak zielony. Następnie wyszedłem na ulice Strażacką, a już po chwili znalazłem dalszy ciąg szlaku zielonego, który lasem ostro piął się pod górę po kamienistej ścieżce. Jest to tzw. Droga Bronka Czecha – znanego ratownika, narciarza i taternika. Ścieżka wiodła mnie przez zacieniony las przez który było widać płynącą dołem Pląsawicę. Szlak zielony wyprowadził mnie na Polankę, gdzie szlak zielony łączył się z niebieskim. Przede mną widniał Główny grzbiet Karkonoszy. Po przejściu paruset metrów skręciłem na prawo i szlakiem żółtym, przedzierając się przez urokliwą łąkę dotarłem do Pielgrzymów – ogromnej granitowej grupy skalnej, której wysokość dochodzi do 25 metrów. Po minięciu Pielgrzymów szlak bardzo się zwęził i ostro się piął pośród kosodrzewiny. Po żmudnym podejściu dotarłem na główny grzbiet, wychodząc tuż obok Słonecznika – kolejnej granitowej skałki, której wysokość dochodzi do 12 metrów.
Po odpoczynku poszedłem czerwonym szlakiem (Przyjaźni) już w stronę Śnieżki. Po drodze towarzyszyły mi widoki kotła Wielkiego stawu z Wielkim Stawem oraz kocioł Małego Stawu oraz całej Kotliny Jeleniogórskiej i Pogórza Karkonoskiego. Po około 40 minutach (z przerwami) dotarłem na Równię pod Śnieżką, gdzie przywitał mnie tłum turystów i gwar. Szybko bez zwłoki, minąłem Dom Śląski i poszedłem w górę kamienistym szlakiem, wymijając nierozważnych ludzi ubranych w klapki i japonki.
Na szczycie jak zwykle była masa ludzi więc długo tam nie zabawiłem. Odwiedziłem Kaplice św. Wawrzyńca i zacząłem drogą jubileuszową uciekać w dół, podziwiając osadzony w dole Kocioł Łomniczki wraz z jego wężowatym szlakiem, który miał mnie poprowadzić do Karpacza. Po zejściu, tuż obok Domu Śląskiego skierowałem się na czerwony szlak – ku Kotle Łomniczki. Szlak początkowy stromy pozwolił mi się delektować jesiennymi barwami, które były widoczne na drzewach. Tym też szlakiem dotarłem do Karpacza.