W teorii wszystko jest proste, patrzysz na mapę i idziesz, albo trzymasz się drogi i niż podążasz. W rzeczywistości jednak nie jest tak łatwo. "Marcinka" była wcześniej, przez setki lat intensywnie użytkowana rolniczo, do tego jest poprzecinana mnóstwem paryj i żlebów wymytych przez spływającą wodę. To powoduje swoisty przebieg tras komunikacyjnych które biegły wzdłuż zagonów, ale nie łączyły się ze sobą poza partiami szczytowymi. Do tego, mnóstwo pól pozostawionych odłogiem i zarastających już brzeziną, oraz masa mylących ścieżek wydeptanych przez liczne zwierzęta
Tym razem jednak sukcesik mały jest, bo udało się znaleźć w miarę cywilizowane przejście. Temat jeszcze do kilkukrotnego przebycia, w celu, wygładzenia trasy, upewnienia się co do najoptymalniejszego przebiegu i można ludzi na nowy szlak prowadzić.