W słoneczną niedzielę 26.03. 2017 roku z siostrą wyruszyłem w trasę potrenować przed maratonem...
Z Ligoty, jechaliśmy polnymi drogami przez Bronów do Rudzicy, gdzie mieliśmy mały przystanek w lesie z kaplicą św., Wendelina, a następnie ruszyliśmy przez Rudzicę do Wieszcząt, ale polnymi, dziewiczymi trasami koło stadniny koni, gdzie towarzyszyły nam psy... Psy odpuściły blisko centrum Wieszcząt, gdzie zbulwersowało mnie... godło polskie na budynku OSP - Orzeł bez korony!!! Hańba !!! Następnie pokonując solidny podjazd pojechaliśmy do Łazów, a potem do Grodźca, do zdewastowanej stacji PKP przy linii kolejowej z Bielska do Cieszyna, gdzie nie kursują pociągi, a i swoje zrobili złomiarze, kradnąc trakcję... Chwilę jechaliśmy/szliśmy po torowisku do Świętoszówki, gdzie siostra pojechała inną drogą do domu, a ja jechałem ponownie do Grodźca, a potem przez pagórki Bielowicka i Roztropic pojechałem do Pierśca, a stamtąd leśnym duktem do Landeka i do domu. Tak na liczniku zapisały się 43 km.