Dziś znowu miało lać przez cały dzień. Zmieniłem więc trasę z dolinnego szutru na górski asfalt. Miałem już dość błota i codziennego prania ciuchów i czyszczenia roweru. Na szczęście po godzinie słońce rozgoniło chmury i zrobił się piękny słoneczny dzień. trasa górą okazała się znowu szczałem w 10. Ruch samochodowy zupełnie do pominięcia. Miasteczka urocze senne i bajecznie białe. No i widoki. To był prawdziwie pierwszy dzień zgodny z moimi oczekiwaniami. Zupełnie odlotowy okazało się ostatnie parę kilometrów czyli przejazd przez las korkowy. Niesamowitego wrażenia dodała też mgłą i przelotna mżawka jakby podkreślając znaczenie omszałej spękanej kory. Trasa przez las była bajeczna a jeden punkt widokowy sprawił, że miałem wrażenie jak bym był pierwszym człowiekiem na tej planecie. Polecam hotel w El Colmenar super miejsce w którym byłem jedynym gościem