Zapraszam na trasę rowerową, którą nazwałem BESKIDZKA ŁEMKOWSZCZYZNA. Tereny Jaślisk i okolicznych miejscowości pamiętają czasy kiedy zamieszkiwali je m.in. Łemkowie, Polacy, Rusini.
Trasa bardzo atrakcyjna krajoznawczo, krajobrazowo, przyrodniczo i historycznie.
Beskidzką przygodę rowerową rozpocząłem z centrum Jaślisk. Urokliwego miasteczka, niegdyś ważnego punktu na tzw. węgierskim szlaku handlowym, a dziś miejsca, które wpadło w oko wielu reżyserom filmowym. Miejsce o wyjątkowym klimacie. Cisza, spokój. Sielskość. Przyjaźni mieszkańcy.
Wyjeżdżając z Jaślisk skręcamy w prawo na drogę 897. Podziwiając beskidzkie krajobrazy, chłoniemy dzikość natury, charakterystyczny zapach kwitnących łąk i lasów, jedziemy do Moszczańca. W centrum miejscowości, kierując się za drogowskazami, skręcamy przed przystankiem w prawo.Teraz droga będzie wiodła lasami Beskidu Niskiego. To na tych ziemiach jeszcze w pierwszej połowie XX wieku żyli ludzie. To tu prowadzili swoje gospodarstwa. To tu kształtował się w lokalnej społeczności duch łemkowskich rodzin. To tymi drogami poruszali się, jeszcze przed drugą wojną światową, mieszkańcy Jasiela i okolicznych wsi.
Trasa, wiedzie okolicznym lasem. Zapach drzew, szum leśnych potoków, dźwięki wydobywające się z głębi "życia leśnego" i wszechogarniającą cisza, to cechy charakterystyczne dla Beskidu Niskiego.
Obracając się za siebie, widać piękne fragmenty Beskidu Niskiego, połączone z błękitnym niebem, daje nam niepowtarzalny widok.
Po drodze Rezerwat Przyrody Źródliska Jasiołki. Znajdują się w nim unikalne okazy przyrodnicze objęte ochrona.
I tak powoli docieramy do Jasiela. Nieistniejącej, już dzisiaj, łemkowskiej wsi. Którą zamieszkiwało kiedyś 370 ludzi (przed II wojną światową).
Naszym oczom ukazuje się pole namiotowe, z paleniskiem, ławkami i stołami (zadaszonymi), niewielka drewniana wiata. A to wszystko pośród beskidzkiej przyrody.
Spoglądając przed siebie ukazuje się pomnik upamiętniający, pomordowanych przez partyzantów z UPA, Żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza i ówczesnej milicji. Został on odsłonięty 17. czerwca 1985 r. Stoi na fundamentach przedwojennej strażnicy WOP.
To właśnie w Jasielu, w marcu 1946 r, doszło do pojmania polskich żołnierzy i zamordowania ich w pobliskich lasach przez panujących tu ukraińskich bojowników. O czym nam mówi właśnie wspomniany, a potocznie nazywany "pomnik WOPistów".
Zachęcam do zatrzymania się w tym miejscu. Pole namiotowe, szum przepływającej rzeki Jasiołki oraz miejsce tragicznych wydarzeń i ido tego piękna przyroda. Warto szczegółowo zapoznać się z wydarzeniami tamtych dni.
Jedziemy dalej. Szutrowa, kręta droga pośród łąk byłej wsi. Po drodze obelisk upamiętniający Kurierów Beskidzkich. To właśnie przez te tereny, okoliczne wsie przedostawali się polscy kurierzy, podczas drugiej wojny światowej, aż na Węgry.
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych był Jan Łożański, urodzony w niedalekim Zarszynie.
Dziś Jasiel to wspomnienie. Historia. Kilka, kilkanaście zabytków, które zachowały się po obecne czasy. Przy głównej drodze dwa postumenty po przydrożnych krzyżach. Datowane na sam początek XX w. Cerkwisko (istniała drewniana cerkiew św. Michała Archanioła, z 1825 r.), cmentarz przycerkiewny, cmentarz żołnierzy radzieckich poległych w najrozmaitszych walkach, m.in. w bitwie dukielsko-preszowskiej. Droga snuje się pośród kolorowych łąk, torfowisk i lasu, nadając oryginalnego charakteru i krajobrazów, charakterystycznych dla tej części Beskidów.
Dojeżdżamy do Woli Wyżnej. Przez jakiś czas trzeba poruszać się po betonowych płytach. Po drodze dość spory parking dla samochodów.
Po nie dość komfortowym odcinku trasy teraz będzie asfalt. Delikatny spadek terenu, droga szeroka, z malowniczymi zakrętami.
W Woli Wyżnej natkniemy się na "zabytki" minionej epoki. Zabudowania popegeerowskie, które to także nadają pewnego rodzaju klimatu miejsca.
Skrzyżowanie z drogą główna. Skręcamy w lewo i mkniemy już główną drogą do Jaślisk.
Żeby sobie uatrakcyjnić wyjazd i lepiej poznać okolice wybrałem się jeszcze tzw. starą drogą (główne skrzyżowanie przed wjazdem do centrum Jaślisk) czyli Traktem Węgierskim do kapliczki „U Jana”. Nieznana jest data jej powstania. Również nie wiadomo z czyjej inicjatywy została wzniesiona. Kapliczka poświęcona jest św. Janowi Nepomucenowi patronowi od złej wody i dobrej sławy. Wzniesiona na wysokość, niewiele ponad 530 m n.p.m.
U jej stóp rozpościera się jeden z najpiękniejszych widoków na Beskid Niski oraz pogranicze Beskidu z Bieszczadami.
I z takimi atrakcjami kończymy dzisiejsza trasę, która niewątpliwie zalicza się do jednych z najbardziej malowniczych (także pod względem kulturowym i historycznym) i atrakcyjnych szlaków na rower w Beskidzie Niskim.