Niestety trzeciego etapu nie zaliczylismy ze wzgledu na ulewe, ale powracamy tutaj. Trasa wydaje sie ze lekka bo tylko 5 km. Jednak pierwszy kilometr daje niezle popalic. Wozki ledwo co daje sie pchac do gory. Juz prawie chcialem wysadzac dzieciaki z wozka tak bylo stromo. Jednak jakos sie obylo a pozniej trasa robila sie bardziej plaska. Podczas zbiegu tez byl moment stromy i zamiast biec beztrosko trzeba bylo skupic sie na hamowaniu aby mnie w dol te okolo 50 kg ktore pchalem nie sciagnelo. Dieciaki tez wczesniej mialy swoje biegi z medalami do kolekcji i tu roznie bylo. Matti pobiegl szczesliwy a reszta troche sie oplakal, bo wszyscy chcieli z mama na raczkach. Na koniec dla doroslych degustacja wina a dla mniejszych degustacja sokow i plac zabaw.