Kazimierza Wielka - Czarnocin - Kazimierza Wielka

Dalszy ciąg zwiedzania województwa świętokrzyskiego przy czym po powiecie buskim przyszła kolej na powiat kazimierski. Zgodnie z tradycją, na mojej trasie musiały się znaleźć zabytkowe dworki, pałace, kościoły czy inne obiekty. Wystartowałem w Kazimierzy Wielkiej kierując się na południe a potem na wschód w stronę Opatowca. Zanim jednak dojechałem do Opatowca, po drodze mijałem wytypowane wcześniej miejscowości jak Gruszów, Bejsce Rogów. W ostatniej chwili wskoczył też Plechów z dworkiem związanym z mjr. Henrykiem Dobrzańskim ps. Hubal. Niestety, w przeciwieństwie do obiektów w wymienionych wcześniej miejscowościach, odbudowanego dworku w Plechowie nie udało mi się zobaczyć, odbiłem się od zamkniętej bramy. Opatowiec był swego rodzaju punktem zwrotnym bo od niego ruszyłem w kierunku północno-zachodnim a więc mniej więcej w tym kierunku z którego przyjechałem. Po minięciu Kociny, Kolosów i Sokoliny dotarłem do Krzyża, który był punktem z którego albo mogłem wrócić do Kazimierzy Wielkiej lub jechać dalej. Ja wybrałem dalszą podróż „zaliczając” po drodze wytypowane obiekty w Cieszkowach, Czarnocinie, Stradowie, Miławczycach i w Dzierążni. Będąc w Stradowie, tylko z daleka, z punktu widokowego rzuciłem okiem na grodzisko. Niestety czas zaczął mnie trochę gonić a ponadto jeżdżenie po terenie Grodziska jest zabronione. Dzierążnia była kolejnym punktem zwrotnym od którego rozpoczął się powrót do miejsca startu czyli do Kazimierzy Wielkiej. Zanim jednak dojechałem do Kazimierzy Wielkiej „zaliczyłem kolejne obiekty na mojej trasie znajdujące się w Drożejowicach, Skalbmierzu, Topoli i Cudzynowicach. W tych dwóch ostatnich miejscowościach spotkałem się z czymś czego nie było w innych miejscowościach a mianowicie plagą komarów. Każde zatrzymanie się wiązało się ze zmasowanym nalotem komarów co powodowało, że zdjęcia robiłem prawie w biegu. Wycieczkę zakończyłem w Kazimierzy Wielkiej zatrzymując się na chwilę m.in. przy wizytówce miejscowości czyli okrągłej wieży mieszkalnej. W czasie tej wycieczki zrobiłem ok. 95 kilometrów jednakże bardziej od kilometrów uciążliwy był panujący tego dnia upał. A ponieważ droga wiodła głównie polami, o cień było trudno. Ratunkiem były więc sklepy z chłodnymi napojami, których wypiłem chyba parę litrów.