category-icon

Macedonia 8 Monastyr - Biatola lekcja pokory

72 km
3.4 km

CHARAKTERYSTYKA TRASY

2022-06-08
category-icon
72 km
3369 m
4008 m
Trudny
4.3/6
Dzisiejszy dzień miał być naturalną i logiczną kontynuacją poprzedniej trasy. Za Brajcinem nastąpił kluczowy moment. W lewo mój projekt na gpsie a prosto szła droga z szlakiem, tablicą informującą. Droga była nad wyraz dobra, i dobrze oznaczona. Skuszony porzuciłem moje plany i pojechałem za znakami. Jadąc za znakami dojechałem do miejsca gdzie droga wracała do wsi. Zacząłem więc wracać do rozwidlenia Na rozwidleniu dróg spotkałem robotników leśnych. spytałem ich czy drogą która pokazuje strzałka Karaula Rzana /tłu. przejście graniczne Rzana/ dojadę do grzbietu. Wszyscy jak jeden mąż potwierdzili że to właściwa droga. Zachęcony wskazaniami gości pognałem w górę oszczędzając baterię w rowerze bo nie byłem pewny co mnie jeszcze czeka. optymistyczne było to że droga nie miała rozwidleń ale z drugiej strony nie miała też znaków szlaku turystycznego, który miał mnie wyprowadzić na grzbiet. Nawigacja pokazywała, że jadę w słusznym kierunku więc nie traciłem ducha. Po paru kilometrach droga niespodziewanie zakończyła się w potoku i za żadną cholerę nie chciała z niego wyjść. Rzut oka na nawigację. Jestem tak blisko grzbietu, który zresztą majaczy pomiędzy drzwami, że podejjmuję ryzyko pchania roweru przez las. stromo jak cholera ale byle wyżej tam jest ratunek. po jakiś 100 m w pionie zaczołem się kierować na polanę szczytową. jest dobrze bedzie widok i skończą się te pieprzone krzaki zeschłe liście i patyki, które utrudniają przejście. Trafiłem z deszczu pod rynnę. cała hala zarośnięta była jałowcami i krzakami borówek / jagód/. Kolejną godzinę zajęło mi wypchanie roweru na ścieżkę / halę szczytową widać na ostatnim zdjęci/. Ścieżka okazała się kolejną niespodzianką. Była tak wąska i zarośnięta trawą po bokach, że jazda stawała sie praktycznie niemożliwa. Jakoś dojechałem do siodła na który miałem przekroczyć grzbiet aby zjechać na drugą stronę i okazało sie że moje siodło jest jedną górę dalej. Tu spostrzegłem, że poziom baterii w nawigacji to tylko 10% więc ją wyłączyłem aby zorientować się w drodze na kolejnym siodle, które osiągnąłem po godzinie pchania roweru/ ścieżka zbyt wąska i zarośnięta aby jechać/ 40 minut szukania drogi uświadomił mi że jestem w czarnej dupie. Padła komórka od częstego sprawdzania położenia padła nawigacja jet godz 1620 ja jestem na wysokości 2200 do doliny cholernie daleko a stoki są pierońsko strome i nigdzie nie widać żadnej drogi. Góry wielkości naszych Gorców są puste jak cholera i nie wiem czy w tym roku widziały jakiegoś turystę poza mną. Ruszyłem jedyną ścieżką, która wydawała się iść we właściwym kierunku. Pomimo zmęczenia organizm pompował adrenalinę do krwioobiegu napędzając moje mięśnie. Po kolejnym grzbieciku zobaczyłem polankę z kolejną ścieżką więc nie myśląc wiele zacząłem kolejny trawers. Na kolejnym zboczu ścieżka kompletnie zniknęła pomiędzy trawą łopianami i krzewinkami. Nie było sensu jej szukać i tak nie wiedziałem dokąd prowadzi. W dole jakieś kilometr może dwa zobaczyłem drogę. Moja nadzieja ratunku. Zejście było bardzo strome. nie chcę wspominać ile razy leżałem a rower na mnie ile razy jechałem po liściach modląc się aby pędzący za mną rower nie zrobił mi krzywdy. Faktem jest, że napędzany adrenaliną i desperacką szukając śladów jakiejkolwiek działalności człowieka po ok półtorej godzinie cudem udało mi się znaleźć coś co mogło uchodzić za starą drogę. po raz pierwszy od około sześciu godzin wsiadłem na rower. Po 400 m wjechałem na kolejną leśną drogę, jej jakość wydawał się dla mnie autostradą i napawała optymizmem. Z każdym metrem jakość drogi rosła i stawała się coraz szersza a po 2 może 3 kilometrach i jednym podjeździe pod górę wiedziałem, że już nic mi nie zagraża. Zjazd był cudowny odpowiednio nachylony ziemny z małą ilością kamieni. W knajpie w Biatoli byłem na 19 Noc była koszmarem adrenalina dalej buzował, poranione nogi paliły żywy ogniem a w głowie krążyły much jak na d świeżym gównem. Podsumowanie Popełniłem kilka karygodnych błędów, które mogły zakończyć moją wyprawę bardzo nieciekawie i tu je wymienię ku przestrodze 1. Zawsze weź powerbank bo nie wiesz kiedy rozładuje się telefon i nawigacja/ mój 30000 mAh został w bagażu/ 2. Nie ruszaj się w góry bez mapy / tablet ze wszystkimi mapami został w bagażu bo to kolejne 0.5 kg, używanie do tego celu telefonu powoduje, że szybko rozładowuje się bateria i tracisz możliwość wezwania pomocy/ 3. Nie zjeżdżaj z raz wytyczonej drogi / u mnie z 50 km zrobiło sie 70 km a z 1200 m podjazdu 2200/ 4. Nie należy przenosić założeń z naszych gór do innych. Turystyka górska w Macedonii jest tak słabo rozwinięta, że drogi nawet zaznaczone na mapach mogą w rzeczywistości nie istnieć.

Komentarze