Rozłogi, Królowy Most, Supraśl, Krynki, Kruszyniany, Waliły Stacja
107 km
375 m
393 m
2 h 59 min
5.3/6
Malutkie kółeczko po Podlasiu. To trochę żart. Powinno być maciupeńka pentelka.
Wyjechałem napoić benzyną rumaka i wsypać coś do swojego bebzuna.
Nasz Komandor Oskar polecił stację benzynową w Waliły stacja. Ale sobie pomyslałem że lepsza benzyna będzie w Supraślu, bo to większe miasto, a i coś znajdę na obiad dla siebie.
Jak napoiłem konia w CPN Supraśl, i wymieniłem się pozdrowieniami z innymi motocyklistami, którzy w znacznej ilości przybyli w to miejsce w tym samym celu co ja, zaczął padać deszcz. Pomyślałem, że trzeba wracać, bo nie miałem ochoty zakładać odzieży p-deszcz (która nie koniecznie lekko włożyć, a i za wygodna to nie jest w czasie jazdy). Cholibka. Pomyliłem drogi i znalazłem się w Krynkach zamiast w Gródku. Babka Google wyznaczyła jakąś trasę i pojechałem, bo po dość długiej przerwie znów zaczęło padać. Krynki fajna miejscowość, ale z powodu zagrożenia opadami nie zwiedziłem praktycznie nic. Po drodze sfotografowałem zdewastowany pomnik Żołnierzy radzieckich, którzy wyzwalali te tereny w czasie drugiej wojny. Co to za patriota, który niszczy pomniki i nie szanuje grobów poległych. Potem wylądowałem w Kruszynianach. Piękna miejscowość w weekend masowo oblegana przez stonkę. No ale jak reklamują, to niedzielne turysty przyjeżdżają. Potem było z górki ( od granicy) i dojechałem do Waliły stacja gdzie zjadłem smaczny obiad, w przy stacyjnym barze. Za 18 zł. Polecam. Ponieważ znowu zaczęło kropić, szybkim tempem wróciłem do Rozłogów. Chociaż deszcz cały czas mnie straszył nie zmoknąłem na wylot. Fajnie było.