Nowy Korczyn - Busko-Zdrój - Nowy Korczyn

Po paru wycieczkach po Krakowie i okolicach, przyszła kolej na bardziej oddalone tereny i za cel obrałem sobie województwo świętokrzyskie a konkretnie teren znajdujący się między Nowym Korczynem a Buskiem-Zdrój. Trasa mojej wycieczki wiodła pofałdowanym terenem jednak bez większych wzniesień. Oprócz miejscowości przez które przejeżdżałem towarzyszyły mi głównie pola i łąki, lasów było jak na lekarstwo. W związku z powyższym przez większość trasy wystawiony byłem na promienie słoneczne jednak na szczęście wycieczka odbywała się jeszcze przed fala upałów. Planując wycieczki staram się aby na mojej trasie znajdowały się różnego rodzaju zabytki. Tak było i tym razem. Wytypowałem kilkanaście obiektów zabytkowych i w przeciwieństwie do moich innych wycieczek były to głównie obiekty sakralne czyli kościoły, synagogi oraz jeden zbór (a w zasadzie ruina). Nawiasem mówiąc nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że na kielecczyźnie znajduje się tyle wiekowych kościołów. Wyjątkowo podczas tej wycieczki nie udało mi się zobaczyć żadnego dworu czy pałacu. Wprawdzie na mojej trasie znajdowały się dwa dwory jednakże były tak zakamuflowane, że nawet mimo ich zlokalizowania nie udało mi się zobaczyć nawet kawałka. Patrząc na średnią prędkość osiągniętą podczas wycieczki można by powiedzieć, że jechałem bardzo wolno. Tymczasem średnia prędkość na liczniku rowerowym wyniosła ok. 20 km/h a niska średnia według Traseo wynikała z tego, że bardzo dużo czasu straciłem w Nowym Korczynie, Busku-Zdroju i Wiślicy, gdzie z powodu licznych zabytków znajdujących się blisko siebie, kluczyłem często prowadząc rower. Najwięcej czasu spędziłem w Busku Zdroju, gdzie po wielu miesiącach zakazów, mogłem sobie w końcu usiąść przy stoliku i zjeść obiad w cywilizowanych warunkach.