Proszowice - Działoszyce - Proszowice

Przed nadejściem zimy chciałem odbyć choć jeszcze jedną wycieczkę i tym razem wybór padł na pogranicze województwa małopolskiego i świętokrzyskiego, na którym znajdowało się kilka interesujących mnie obiektów, a które z różnych powodów jakoś ominąłem. Wycieczkę rozpocząłem w Proszowicach skąd udałem się do pobliskich Jakubowic, w których znajduje się wystawiony aktualnie na sprzedaż dwór. Z Jakubowic poprzez Kościelec dotarłem do Skorczowa, gdzie poruszając się już po terenie województwa świętokrzyskiego zmierzałem do mojego celu czyli Działoszyc. W drodze do Działoszyc udało mi się zobaczyć kościoły w Małoszowie, Skalbmierzu, kaplicę w Skorczowie oraz dworki w Boszczynku i Drożejowicach przy czym dworek w Boszczynku miałem możliwość zobaczenia tylko zza odrodzenia i poprzez otaczającą go roślinność. Z Działoszyc, po zobaczeniu kościoła i ruin synagogi, ruszyłem w drogę powrotną i w drodze tej, na jako pierwszy natrafiłem na dworek w Pierocicach. Niestety, widząc stan tego opuszczonego dworku nie rokuję nadziei na jego przetrwanie i z tym przeświadczeniem, po wspinaczce na najwyższe na trasie wycieczki wzniesienie dotarłem do województwa małopolskiego i znanych mi już z poprzednich wycieczek terenów. Miałem więc okazję zobaczyć miejscowości i atrakcje związane z Bitwą pod Racławicami tj. Racławice, Janowiczki i Wrocimowice, udało mi się zobaczyć także dworki w Przemęczanach, Błogociacach, Kowarach, Makocicach i Opatkowicach. Teren po którym się poruszałem podczas tej wycieczki był bardzo pofałdowany, do naprawdę nielicznych należały płaskie odcinki. Czego natomiast było w nadmiarze to psów. Podczas poprzednich wycieczek zauważyłem, że jest to plaga powiatu proszowickiego, zwłaszcza na bocznych drogach. Niestety niewiele pod tym względem ustępują powiaty kazimierski i pińczowski. Wielokrotnie z drżeniem serca starałem się uniknąć konfrontacji z wałęsającymi się po drodze agresywnymi sforami liczącymi nie raz po 6-8 psów, wielokrotnie atakowany byłem także przez psy wybiegające z niezabezpieczonych posesji. Sytuacje te powodowały, że zawsze z obawą mijałem otwarte wjazdy na posesje. Na szczęście udało mi się uniknąć pogryzienia jednakże uważam, że trzymanie luzem psów jest nie tylko wyrazem lekkomyślności ale i głupoty.