krzysiekNa Traseo od kwietnia 2011
5.4/6
CHARAKTERYSTYKA TRASY
2017-05-07
Zambrów, Radziłów, Wizna, Osowiec Twierdza, Mońki, Trzcianne
160 km
626 m
578 m
7 h 12 min
5.4/6
Poranek przywitał mnie wielkimi kałużami po nocnych opadach. Komorka nie informowała o nadejściu sms od chętnych na wyjazd. Więc co robić? Przesmarować łańcuch, spakować kurtę przeciwdeszczową i parę groszy na uzupełnienie płynów i prowiantu na trasie. W sumie do końca nie wiedziałem gdzie jechać. Dużo zależało od pogody a ta na początku była idealna. Słońce, silny wiatr w plecy (oj powrót będzie ciężki). Pierwsza decyzja w Mężeninie czy skręcać na tak często przez nas ostatnio objeżdżaną trasę do Wnor Starych czy może dalej na Carski Trakt. Jeszcze w sobotę po głowie chodził mi pomysł na Osowiec i powrót przez Radziłów. Ale teraz...hmmmmm...jadę do Osowca.
W Mężeninie na chwilę zatrzymałem się przy pomniku upamiętniającym ofiary wkroczenia w 1939r XIX Korpusu Pancernego Guderiana. To tak ku pamięci wszystkich tych wychwalających rycerskość Wermachtu. Kilka dni wcześniej "pomykałem" do Strękowej Góry. Więc teraz też przez chwilę zastanawiałem się czy nie skręcić w lewo do Wizny lub w prawo do Jeżewa. Zdecydowałem się jednak na jazdę do Osowca.
Wszyscy, którzy lubią jazdę przez las powinni być zadowoleni. Co chwilę trafiałem na pasące się jelenie, przemykające przez drogę lisy czy też inne małe futrzaki. Niestety kolejny raz nie udało mi się spotkać łosia, chociaż wydawało mi się, że stał miedzy drzewami.
Po drodze odwiedziłem Dwór Dobarz, w którym można na chwilę przysiąść, wypić coś czy w ostateczności coś zjeść. Ceny są dość wysokie.
Twierdza Osowiec niestety nie jest ogólnodostępna, trzeba umówić się z przewodnikiem i wtedy można wejść na teren jednostki WP, która tam stacjonuje. Kilka lat temu miałem okazję ją zwiedzać i przyznam, że naprawdę warto. Co prawda widać kilka bunkrów umiejscowionych poza murami twierdzy lecz są one zniszczone i wejście jest dość ryzykowne. Mało tego, z tyłu zaczęła zbliżać się burza. Nie jestem strachliwy, ale taplanie się w deszczu plus zmaganie z porywistym wiatrem no i ryzyko trafienia piorunem nie należy do najfajniejszych atrakcji podczas jazdy na rowerze. Pierwsze opady deszczu przestałem na wieży widokowej obok resztek wysadzonego fortu przy Kanale Rudzkim.
Gdy tylko troszkę uspokoiło się ruszyłem w dalszą drogę w kierunku Radziłowa i Łomży. I tu zaskoczenie...NAWIERZCHNIA KOSZMARNA!!!!! Nie ruszajcie się tam na niedopompowanych kołach lub bez zapasowych gum. Szosowcy nie rozpędzą się tu...ale przy spokojnej jeździe nie ma tragedii.
Radziłów- gminna wieś kościelna o bardzo bogatej historii. Warto tu zatrzymać się na chwilę. Na ryneczku można przy pomniku usiąść, żeby coś zjeść czy wypić. Po krótkim odpoczynku postanowiłem odpuścić Jedwabne i Łomżę i jechać w kierunku Wizny. Warto było. Droga wiedzie wzdłuż Biebrzy!!! Widoki są przepiękne.
Przed Wizną skierowałem się na łąki wzdłuż Narwi do Grąd Wonieckich i Rutek. Tu ostatni odpoczynek (tak mi się zdawało) przed powrotem do domu. Po wyjeździe na S8 przywitały mnie zbliżające się granatowe chmury, które niczego dobrego nie wróżyły. Myślałem, że zdążę dojechać do domu przed deszczem....niestety w okolicach Cholew złapała mnie naprawdę potężna ulewa. Na szczęście mogłem skryć się pod wiadukt i przeczekać nawałnice.
W Mężeninie na chwilę zatrzymałem się przy pomniku upamiętniającym ofiary wkroczenia w 1939r XIX Korpusu Pancernego Guderiana. To tak ku pamięci wszystkich tych wychwalających rycerskość Wermachtu. Kilka dni wcześniej "pomykałem" do Strękowej Góry. Więc teraz też przez chwilę zastanawiałem się czy nie skręcić w lewo do Wizny lub w prawo do Jeżewa. Zdecydowałem się jednak na jazdę do Osowca.
Wszyscy, którzy lubią jazdę przez las powinni być zadowoleni. Co chwilę trafiałem na pasące się jelenie, przemykające przez drogę lisy czy też inne małe futrzaki. Niestety kolejny raz nie udało mi się spotkać łosia, chociaż wydawało mi się, że stał miedzy drzewami.
Po drodze odwiedziłem Dwór Dobarz, w którym można na chwilę przysiąść, wypić coś czy w ostateczności coś zjeść. Ceny są dość wysokie.
Twierdza Osowiec niestety nie jest ogólnodostępna, trzeba umówić się z przewodnikiem i wtedy można wejść na teren jednostki WP, która tam stacjonuje. Kilka lat temu miałem okazję ją zwiedzać i przyznam, że naprawdę warto. Co prawda widać kilka bunkrów umiejscowionych poza murami twierdzy lecz są one zniszczone i wejście jest dość ryzykowne. Mało tego, z tyłu zaczęła zbliżać się burza. Nie jestem strachliwy, ale taplanie się w deszczu plus zmaganie z porywistym wiatrem no i ryzyko trafienia piorunem nie należy do najfajniejszych atrakcji podczas jazdy na rowerze. Pierwsze opady deszczu przestałem na wieży widokowej obok resztek wysadzonego fortu przy Kanale Rudzkim.
Gdy tylko troszkę uspokoiło się ruszyłem w dalszą drogę w kierunku Radziłowa i Łomży. I tu zaskoczenie...NAWIERZCHNIA KOSZMARNA!!!!! Nie ruszajcie się tam na niedopompowanych kołach lub bez zapasowych gum. Szosowcy nie rozpędzą się tu...ale przy spokojnej jeździe nie ma tragedii.
Radziłów- gminna wieś kościelna o bardzo bogatej historii. Warto tu zatrzymać się na chwilę. Na ryneczku można przy pomniku usiąść, żeby coś zjeść czy wypić. Po krótkim odpoczynku postanowiłem odpuścić Jedwabne i Łomżę i jechać w kierunku Wizny. Warto było. Droga wiedzie wzdłuż Biebrzy!!! Widoki są przepiękne.
Przed Wizną skierowałem się na łąki wzdłuż Narwi do Grąd Wonieckich i Rutek. Tu ostatni odpoczynek (tak mi się zdawało) przed powrotem do domu. Po wyjeździe na S8 przywitały mnie zbliżające się granatowe chmury, które niczego dobrego nie wróżyły. Myślałem, że zdążę dojechać do domu przed deszczem....niestety w okolicach Cholew złapała mnie naprawdę potężna ulewa. Na szczęście mogłem skryć się pod wiadukt i przeczekać nawałnice.