category-icon

Zejście ze Schroniska Sarradets przez Puerto de Bujaruelo w stronę Torli

6.7 km
3 h 45 min
54 m
Gavarnie, Francja
Polecamy

CHARAKTERYSTYKA TRASY

2016-08-20
Gavarnie, Francja
category-icon
6.7 km
54 m
663 m
Trudny
3 h 45 min
6/6
To jest druga część dosyć długiego i momentami trudnego dnia, który zaczęliśmy w pobliżu schroniska Goriz (patrz opis trasy "Ze schroniska Goriz do schroniska Sarradets", by dowiedzieć się o części pierwszej tego dnia). Po przejściu przez Bramę Rolanda zeszliśmy do schroniska Sarradets, które jest stosunkowo małe (w 2016 chyba ok. 80 miejsc noclegowych). Nie mieliśmy tam zarezerwowanego noclegu i nawet nie planowaliśmy się tam zatrzymywać na noc. Schronisko było akurat w trakcie rozbudowy i wywieszona informacja głosiła, że z powodu tejże rozbudowy w sezonie 2017 będzie całkowicie nieczynne. Zakładam, że powiększone i odnowione schronisko będzie znowu otwarte w 2018.

W schronisku zjedliśmy jakąś jajecznicę z chorizo i wypiliśmy piwo, bo nic innego nie było osiągalne w porze popołudniowej, kiedy tam zawitaliśmy. Posileni postanowiliśmy schodzić dalej w dół, docelowo do Torli na nasz bazowy camping, ale tam mieliśmy dotrzeć dopiero następnego dnia. Plan na resztę dnia bieżącego był taki, aby zejść na przełęcz Puerta de Bujaruelo i dalej schodzić już w nieco mniej wysokogórskie (skalne) rejony, z nadzieją znalezienia skrawka trawy, na której można by rozbić nasz namiot. Pierwsza godzina zejścia od schroniska to poruszanie się w dość stromym i całkowicie skalnym terenie, w którym trzeba bardzo uważać, zwłaszcza przy przekraczaniu potoków spływających po głazach w dół. Po osiągnięciu Puerta de Bujaruelos weszliśmy z powrotem do Hiszpanii i nieźle oznaczonym szlakiem GR-11, który już bardziej przypomina tam górską ścieżkę i raczej trudno go zgubić zaczęliśmy schodzić dalej w stronę San Anton i Bujaruelo. Po ok. godzinie marszu dotarliśmy w miejsce gdzie rozbiliśmy namiot w pobliżu opuszczonego murowanego schronu, w którym już zresztą zakwaterowała się na nocleg grupa turystów hiszpańskich. Wiał dość silny wiatr, ale udało się nam rozbić namiot, a ponieważ wcześniej zjedliśmy na szlaku jakąś strawę (kanapki i herbata ugotowana na kuchence gazowej), zatem udaliśmy się lulu, po tym dość długim i męczącym dniu, w czasie którego począwszy od schroniska Goriz, przewędrowaliśmy prawie 20 km (wg danych z GPS).

Komentarze