Dziś wyruszam samochodem do Sennej. Parkuje na bezpłatnym parkingu przy ośrodku narciarskim Czarna Góra. Pomimo wczesnej pory parkingi pełne a na stokach mnóstwo narciarzy i kolejki do wyciągów.
Przez nikogo nie zauważony włączam GPS, biorę biegówki i ruszam w górę w stronę Żmijowej Polany. Można by iść pod wyciągiem H2 , ale trasa jest stroma, ruszam więc drogą, która w lecie stanowi ścieżkę rowerową. Mimo że trasa wije się w górę, to i tak podejście jest trudne, wyślizgane przez jeżdżących tędy narciarzy na zjazdówkach. Szkoda, że nie ma tu założonego śladu biegowego.
Po jakiś 40 minutach dochodzę do Żmijowej Polany. Tutaj zaczyna się trasa biegowa/piesza w kierunku Schroniska Pod Śnieżnikiem. Nie jest to przygotowana trasa biegowa z założonym śladem, widać ,że ktoś przejechał skuterem śnieżnym, parę osób przebiegło tędy na nartach i wiele przeszło na piechotę.
Mimo tego poruszam się dość szybko w niesamowitej zimowej scenerii.
Na Żmijowcu spotykam pierwszego „skiturowca” Jest okazja żeby pogadać, zrobić zdjęcia. Widzę, że trochę sceptycznie patrzy na moje biegówki, a ja zainteresowaniem słucham tego co ma do powiedzenia na temat skiturów. Przy okazji dowiaduję się, że zajmuje się działem ogłoszeń na SkiForum.
Ruszam dalej. Mimo mgły zimowy krajobraz jest przepiękny, przy słonecznej pogodzie widoki na Masyw Śnieżnika i Czarną Górą są zachwycające.
Na Rozdrożu Pod Śnieżnikiem spotykam młode małżeństwo, które podąża w stronę schroniska. Zdejmuję biegówki i idę z nimi. Rozmawia się fajnie bo znają i kochają góry, wspólnych tematów nie brakuje, a ich kres następuje przy schronisku.
Dziś nie wybieram się na Śnieżnik, zjadam kanapkę, popijam gorącą herbatą.
Jeszcze rozmowa z właścicielem schroniska. Proponuje mi powrót przez Dziki Potok. Tylko gdzie to jest? Twierdzi, że przejeżdża tam skuterem śnieżnym. Jadę więc w dół w kierunku Kletna i w połowie drogi skręcam w lewo. Tutaj faktycznie są już tylko ślady skutera. Podążam więc w górę. śnieg jest miękki, więc idzie się dość ciężko.
W końcu dochodzę do Dzikiego Potoku. Trudno mieć wątpliwość, że to jest to miejsce. Po kilkunastu metrach ślad skutera się urywa. Nie mam jednak zamiaru zawracać. Śnieg jest na tyle zwarty, że powolutku poruszam się w stronę Janowej Góry i Siennej. Trudy wynagradza niezwykła sceneria i świadomość, że to przynajmniej w tej chwili miejsce dziewicze.
Po kilkunastu minutach wychodzę na trasie zjazdowej w Siennej.
Skomentuj