Bukowiec – Sianki - Bukowiec
Do parkingu w Bukowcu dojeżdżamy samochodem (ostatnie 8 km drogi pokonujemy z prędkością 10 km/h i chwilami wydaję się mam i tak zbyt szybko do jakości drogi). Nawierzchnia nadaje się raczej na samochód terenowy niż rodzinne kombi, ale udało się niczego nie urwać.
Przed rozpoczęciem wyprawy koniecznie wyłączyć dane komórkowe!
Przed nami kolejny, cały dzień chodzenia i poznawania historii nieistniejących wsi. Liczymy na piękne krajobrazy i spacerowanie w samotności.
Parking opuszczamy o 9:05. Przez pierwsze parę minut idziemy lasem. Następnie naszym oczom ukazuje się piękny widok na pola i szczyty górskie w oddali. Po 30 minutach drogi siedmioletnia kierowniczka wycieczki - Amelia zaczęła mówić, że bolą ją nogi, a w szczególności palce u stóp i chce wracać. Udało się wynegocjować dojście do cmentarza w Beniowej i odpoczynek na ławeczkach przed nim. Wcześniej zrobiliśmy sesję zdjęciową przy okazałej, wiekowej, samotnie stojącej na polu lipie. Po odpoczynku i zmianie butów na sandały… Amelia odżyła i postanowiła iść jednak dalej. Krajobrazy głównie polne i leśne, ale bardzo urokliwe. Co jakiś czas przekraczamy rzeczki i strumyki malowniczymi mostkami. Dochodzimy do sporej wiaty turystycznej. Czas na dłuższy odpoczynek i drugie śniadanie. Ruszamy dalej, teraz szlak wiedzie przez las, chwilami idziemy po kładkach, co jest dodatkową atrakcją dla Amelii. Dochodzimy do kolejnego punktu - ruin dworku hrabiostwa Stroińskich w Siankach. Niedawno zainwestowano tu i odbudowano studnię oraz namalowano na szkle budynek dworku. Kawałek dalej docieramy do miejsca pochówku hrabiny – również niedawno odnowione. Mieszczą się tu też ruiny, a raczej pozostałości po fundamentach cerkwi. Wydzielone jest także miejsce z ławeczkami na odpoczynek. Według znaków do źródła Sanu mamy jeszcze 40 minut. Idziemy zatem dalej. Po drodze mijamy punkt widokowy, z którego można zobaczyć ukraińskie Sianki (te po stronie polskiej zostały zrównane z ziemią). Później niż zakładaliśmy dotarliśmy do źródeł Sanu – niestety z powodu suszy nie widzimy nawet kropli wody. Miejsce jest ciche i spokojne, jest ławeczka z widokiem na źródło oraz słupki graniczne, przy których obowiązkowo robimy zdjęcia. Wracając w tym samym tempie na parking dotrzemy koło 20:00. Gdy odpoczywaliśmy Amelia zapytała czy po powrocie będzie mogła jeszcze iść popluskać się do rzeczki za naszym pensjonatem. A gdy usłyszała, że będzie już za późno, oznajmiła, że pójdziemy szybciej. I tak też było. Na parking weszliśmy o 18:10. Kąpiel jednak była. Jesteśmy dumni z naszej małej turystki!
Trasę tej wycieczki polecamy każdemu kto szuka w Bieszczadach ciszy, spokoju, odrobiny dzikości wśród piękna przyrody oraz poznania historii tego miejsca. Na szlaku można trafić na niedźwiedzie ;) Ludzi spotkaliśmy tylko kilkoro, co bardzo nam odpowiadało.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj