Trasa zdobyła III miejsce w konkursie organizowanym przez Alpinus "Przygoda czeka za rogiem" - zobacz mapę wszystkich tras konkursowych Alpinusa: https://bit.ly/mapa-tras-alpinus
_______________________________________
Dawno zaplanowany weekend w Karkonoszach. Mieliśmy zarezerwowane dwa noclegi w schronisku Pod Łabskim Szczytem. Cena noclegu 68 zł od osoby za noc w pokoju dwuosobowym z pościelą i zniżką dla posiadaczy karty dużej rodziny. Po burzliwej naradzie ustaliliśmy że punktem wyjścia będzie Szpindlerowy Młyn. Auto zostało na parkingu nr 1 nad sztucznym zbiornikiem wodnym na Łabie. Jest on najtańszy z parkingów w mieście a cena za trzy zaczęte doby wynosi 550 koron. Można płacić gotówką lub kartą. Z parkingu podjechaliśmy jeszcze autobusem do przystanku U Divcy Lavky za 30 koron od osoby. Pierwszy odcinek to szlak niebieski przez Labsky Dul wzdłuż kaskad a potem w pobliżu Łabskiego Wodospadu w bardzo malowniczej scenerii skalnej do Schroniska Labska Bouda. Po krótkiej przerwie kontynuowaliśmy marsz w stronę docelowego schroniska po drodze mijając źródło Łaby. Pierwszy dzień zakończyliśmy po przejściu około 11 km i pokonaniu ponad 700 metrów podejścia. Drugi bardzo intensywny dzień obejmował pętlę zielonym szlakiem przez Śnieżne Kotły( rewelacyjny odcinek szlaku z przepięknymi widokami według mnie najlepszymi w całych Karkonoszach) i Czarny Kocioł Jagniątkowski do Petrovej Boudy w rejonie Przełęczy Karkonoskiej. Dotarliśmy tam z jęzorami wywieszonymi z pragnienia z wielką nadzieją na piwo a tu kicha. Jest to tylko obiekt noclegowy i to chyba dla lepszej klienteli, więc trzeba było obejść się smakiem i jak niepyszny maszerować dalej. Wzdłuż granicy już szlakiem grzbietowym czerwonym cały czas w towarzystwie rewelacyjnych widoków przez Śląskie Kamienie, Czeskie Kamienie i po pokonaniu trawersu Wielkiego Szyszaka dotarliśmy ponownie do Śnieżnych Kotłów tym razem od góry. Kolejna porcja rewelacyjnych widoków z kilku punktów przy samych urwiskach spowodowała mały przestój ale po chwili ruszyliśmy w stronę Łabskiego Szczytu i wróciliśmy do naszego schroniska. Tu dopiero mogliśmy się uraczyć piwem. Pod wieczór jeszcze mały wypad mokrą ścieżka przez Mokrą Przełęcz na Szrenicę na obiad. Powrót tą samą drogą. Drugi dzień zakończyliśmy po przejściu 24 kilometrów. Trzeci dzień stanowił powrót do Szpindlerovego Młyna szlakiem po kolei niebieskim, żółtym, czerwonym i zielonym na dwa szczyty ze wspaniałymi widokami Harrachovy Kameny i Vrbatovo Navrsi. Pod tym drugim w schronisku Vrbatova Bouda napiliśmy się piwa a następnie szlakiem żółtym zeszliśmy do ośrodka narciarskiego Horni Misecky. Ostatni etap to zejście szlakiem czerwonym, niebieskim i na koniec zielonym na parking gdzie zostało auto. Trzeci dzień to około 13 km i ponownie wspaniałe widoki które nam towarzyszyły. Niestety zwariował mi po raz kolejny GPS w telefonie i profil wysokościowy trasy woła o pomstę do nieba. Długość z grubsza się zgadza chociaż inna aplikacja pokazała mi około 48 kilometrów. Najwyższym punktem do którego dotarliśmy w trakcie całej wycieczki to rejon przekaźnika przy Śnieżnych Kotłach czyli około 1500 metrów a nie jakieś niebotyczne wysokości zapisane w aplikacji.
Skomentuj