Osoby, które raz zdecydowały się dosiąść konia, z pewnością na długo zapamiętają wrażenia z pierwszej przejażdżki. Rytmiczny krok jazdy, prędkość i lekkie muśnięcia wiatru na policzkach to marzenie tych, którzy jeszcze nie mieli okazji lub obawiali się spotkania z wierzchowcem. Pomimo tego, że niejednokrotnie pierwsze doświadczenia bywają zniechęcające, postaramy się pomóc i rozwiać niektóre wątpliwości często towarzyszące żółtodziobom jeździectwa.
Warto bowiem podjąć wyzwanie, przełamać lęki i rozpocząć przygodę z tym jakże pięknym sportem niezależnie od tego, czy pierwszą lekcję wpiszemy w spis naszych życiowych porażek, czy też najpiękniejszych doświadczeń. My postaramy się jednak podpowiedzieć, jak uniknąć tej pierwszej opcji i w pełni cieszyć się pierwszą godziną na grzbiecie wierzchowca.
Oko w oko z koniem
Pierwsze spotkanie z koniem jest powodem wielkiego, choć niepotrzebnego, stresu. Obawiamy się, iż tak duże zwierzę może nam zrobić krzywdę, jednakże takie przekonanie jest mylne. Koń w człowieku szuka przyjaciela, dlatego zawsze należy witać go serdecznie, jednocześnie stosując zasadę ograniczonego zaufania: cały czas obserwujmy reakcje konia. Gdy jest nam przychylny, możemy pogłaskać go po szyi, a nawet pozwolić mu obwąchać wnętrze naszej dłoni, co będzie znakiem dużej sympatii. W towarzystwie koni należy pamiętać, by nie wykonywać szybkich, zbędnych ruchów ramion oraz by mówić odpowiednim tonem (nie za głośno i krzykliwie – konie boją się hałasu). Pamiętajmy, że nawet najspokojniejszy koń może się wystraszyć i niechcący kopnąć czy ugryźć. Gdy chcemy podejść bliżej, róbmy to tak, by zwierzę nas zawsze widziało, nie należy stawać za koniem czy zachodzić go od tyłu, ciągle miejmy na uwadze fakt, iż zawsze mogą się zdarzyć jakieś nieprzewidziane, stresujące konia, okoliczności. Niektórzy próbują oswoić, przekupić konie przy pomocy jedzenia czy innych smakołyków. Nie jest to dobry pomysł, szczególnie wówczas, gdy nasz rumak jest na diecie. Dlatego też wszystkie czynności należy konsultować z właścicielem, który najlepiej doradzi nam, jak postępować. Tradycyjne kostki cukru dawane koniom lepiej zastąpić suchym chlebem, kawałkami jabłka czy marchwi.
Gdy nasz koń już się do nas przyzwyczaił, czas go dosiąść. Tutaj mogą pojawić się te największe trudności…. Widząc, że koń jest wysoki, nieświadomie boimy się upadku z tej wysokości i dlatego wsiadanie na grzbiet zwierzęcia może przysporzyć niemało stresu. Absolutnie nie dopuśćmy do sytuacji, w której samodzielnie wsiadamy na konia po raz pierwszy!Przy naszej jeździe próbnej z pewnością znajdzie się ktoś, kto chętnie poda nam pomocną dłoń. Nauka wsiadania jest najważniejszym etapem pierwszej lekcji jeździectwa, warto więc skupić się na niej, a nie od razu oczekiwać długich przejażdżek z rozwianym włosem i rozkoszowaniem się widokami. Wydaje się, iż jest to sztuka bardzo skomplikowana, ale zgodnie z przysłowiem – trening czyni mistrza. Jest wiele technik wsiadania, każdy jeździec ma swoją ulubioną metodę, my dla przykładu podajemy tylko jedną. Podchodzimy z lewej strony i wsiadamy tak, jak na… rower! Wkładamy lewą nogę w strzemię, jednocześnie obiema rękami trzymając się za siodło po obu stronach jego przedniego łęku (element stelażu siodła).Trzymając się, lekko odrywamy stopy od podłoża i podciągamy się do góry. Zaprezentowany sposób zapobiega wywróceniu się na plecy. Instruktorzy jazdy konnej często przypominają, aby skręcić wodze w ten sposób, by koń przeniósł głowę i szyję na przeciwną stronę. Czynność ta służy zrównoważeniu naszego ciężaru ciała. Gdy już wygodnie siedzimy w siodle, czas na pierwszy, powolny spacer. Ale o nim i następujących po nim galopach opowiemy kolejnym razem :-)
Początki uprawiania każdego sportu są trudne, ale gdy już oswoimy się z siodłem, jazda konna będzie dawała nam wiele satysfakcji oraz radości wypływającej z poczucia harmonijnego rytmu jedności konia i człowieka.
Tekst: Paulina Paszko
Polecane konne trasy znajdziecie tutaj: www.traseo.pl