Lato, wakacje, słońce, plecak i... tłumy turystów. Chociaż sami turystami jesteśmy, przynajmniej przez kilka dni urlopu chcielibyśmy zamienić widok obcych twarzy na piękne górskie widoki. Co zatem zrobić, żeby w szczycie sezonu uniknąć czekania w kolejce w drodze na szczyt i nie słyszeć ciągłego gwaru rozmów i głośnych, niespodziewanych wybuchów śmiechu? Odpowiedź jest prosta: wybrać inny szlak. Doskonale rozumiemy chęć spojrzenia na bezkres Bieszczadów z Tarnicy, ale może jednak przekonamy Was do zmiany planów. Zobaczcie, gdzie wędrować w Bieszczadach, żeby uniknąć tłumów. Tylko ciiii... nikomu nie mówcie!
Nasz przegląd bieszczadzkich bezdroży zaczniemy od najdalszych zakątków, czyli od źródeł Sanu. Pomoże nam w tym ścieżka dydaktyczno-historyczna „W dolinie górnego Sanu”, która swój początek ma w dawnej wsi o nazwie Bukowiec. Przemierzając trasę warto mieć świadomość, że kiedyś na tym terenie istniało więcej wsi: wspomniany Bukowiec, Beniowa czy Sianki. O ich bytności świadczą samotne krzyże, zapomniane cmentarze i pozostałości cerkwi. Początek szlaku łatwo rozpoznać – tutaj po prostu asfalt się kończy, niemalże jak w piosence Starego Dobrego Małżeństwa. Trasa jest liniowa, po dotarciu do źródeł Sanu wracamy tą samą drogą, a całość liczy nieco ponad 20 km. Wędrówka jest bardziej refleksyjna i historyczna, niż krajobrazowa: niemalże płaska, bez spektakularnych bieszczadzkich widoków. Jeśli zatem łakniecie nieco więcej górskich pejzaży, przeskoczcie z nami do następnej propozycji.
Leżący poza granicami Bieszczadzkiego Parku Narodowego szczyt Dwernik Kamień pozwala na spojrzenie na Bieszczady z innej perspektywy. Ze szczytu rozciąga się szeroka panorama na połoniny. Można zasiąść na znajdującej się tam ławeczce i do woli napawać się pięknymi widokami. Dróg dojścia na Dwernik Kamień jest kilka. Najpopularniejsza jest ta z Nasicznego (nieco ponad 5 km w obie strony) lub dłuższa, z Zatwarnicy (około 12 km w obie strony). Jeśli nie jesteście uzależnieni od pozostawionego na parkingu samochodu, możecie również wybrać opcję Nasiczne – Dwernik Kamień – Zatwarnica lub odwrotnie. Największą atrakcją przy odcinku od strony Zatwarnicy jest jeden z piękniejszych bieszczadzkich wodospadów – Szepit na potoku Hylaty.
Wybieracie się na wycieczkę bieszczadzką ciuchcią? Tuż obok stacji biegną ścieżki przyrodnicze prowadzące na wzgórze Mochnaczka i znajdującą się tam wieżę widokową. Przejście ścieżek będzie raczej spacerem niż górską wycieczką, a całość nie powinna zająć więcej, niż dwie godziny – chyba że dość długo zabawicie na widokowej wieży lub „zgubicie” się w bieszczadzkim lesie. Po drodze mijamy także pozostałości dawnej kopalni żelaza, której właścicielem była rodzina Fredrów (ta sama, w której urodził się dobrze znany dramatopisarz Aleksander). Wejście do sztolni uległo zniszczeniu, ale dzięki licznym badaniom udało się w pewien sposób odtworzyć przebieg i teraz, chociaż teoretycznie, można się z nią zapoznać.
Baligród zasłynął ostatnio medialnie dzięki intensywnym działaniom leśników, ale nie tylko takimi osobistościami może się pochwalić! W okolicy znajduje się szereg ścieżek przyrodniczych, które prowadzą turystów po malowniczej okolicy. Z dala od większych bieszczadzkich ośrodków, jak Cisna, Wetlina, czy Ustrzyki możemy napawać się spokojem i majestatem bukowych lasów. Jedną z tutejszych propozycji jest wycieczka na Jeziorko Bobrowe. Samochód można zostawić w Dolinie Rabskiego Potoku, a trasa prowadzi obok sporych rozmiarów gołoborza (które jest ewenementem na tym terenie). Można również odbić w lewo i odwiedzić kamieniołom. Do celu dochodzimy po pokonaniu ok. 5 km, można stąd zawrócić lub wybrać opcję pętli, przez skrzyżowanie pod Chryszczatą. Jeśli za mało Wam wędrówki możecie również wybrać się na szczyt – jest on jednak zalesiony i nie proponuje widoków na góry. Z Chryszczatej można też zejść do przepięknych Jeziorek Duszatyńskich, wędrówka urośnie jednak wtedy do ponad 20 km. Jeziorka Duszatyńskie zobaczyć jednak warto, decyzję zatem musicie podjąć sami.
Czy te cztery propozycje zachęcą Was, aby ominąć wakacyjne korki na połoniny? Mamy nadzieję, że tak, bo to przecież w ciszy i spokoju urlop upływa najprzyjemniej. A połoniny... i tak najpiękniejsze są jesienią!
Natalia Szymonowska