Mapy turystyczne w aplikacji

Miniprzewodnik po ochraniaczach na buty

Na naszym portalu podejmowaliśmy już temat butów trekkingowych. Każdy outdoorowiec wie jednak, że w czasie wiosennej słoty, ostatnich zimowych śniegów bądź letnich burz nawet najlepsze buty z membraną i dobrą impregnacją mogą zawieść. Woda i śnieg mają bowiem jakąś specyficzną i niemiłą dla „górołazów” skłonność do wchodzenia za cholewkę. W walce z tymi atmosferycznymi intruzami przydatne są ochraniacze na buty. Jak wybrać stuptuty? Oto mała prezentacja ich siły strategicznej.

fot. www.sxc.hu

Ochraniacze, czyli tzw. stuptuty, sięgają do połowy łydki i tym samym skutecznie chronią przed przedostawaniem się śniegu czy nawet żwiru za cholewkę buta, a także przed zmoczeniem lub ubłoceniem nogawek. Stanowią także zabezpieczenie przed ewentualnym uszkodzeniem czy rozerwaniem spodni, co szczególnie zyskuje na znaczeniu przy drogich spodniach z membraną.

Jeżeli mamy zamiar często korzystać ze stuptutów, warto zainwestować w te wykonane z oddychających tkanin (takich jak GORE-TEX, Sympatex), mimo że są one droższe. Komfort ich użytkowania jest o wiele większy, bowiem przepuszczają powietrze i odprowadzają wilgoć, a dzięki temu noga się nie poci, jak często bywa w czasie marszu w zwykłych, nieoddychających ochraniaczach.

Przede wszystkim przy wyborze stuptutów należy jednak zwrócić uwagę na sposób mocowania ochraniaczy na bucie i łydce. Obecnie producenci stuptutów udoskonalają swe wyroby, dzięki czemu są one wygodniejsze w użyciu. Na co zwrócić uwagę? Przede wszystkim na to, czy wszelkie sprzączki i haczyki są wystarczająco masywne. Szczególnie haczyk, za pomocą którego mocujemy ochraniacze na sznurówce buta. Podobnie zapięcie pod butem powinno być wykonane z  mocnego sznurka, a nie z byle jakiej linki czy taśmy, co często się zdarza (głównie w starszych modelach). Dobrze, by miał on dodatkową regulację, która pomoże przystosować ochraniacz do danego modelu buta. Oczywiście sznurek ten po długim użytkowaniu może się zużyć. Toteż w przypadku niektórych typów stuptutów istnieje możliwość jego wymiany. Nie jest to jednak rzecz priorytetowa, bowiem dobry pasek niszczy się dopiero po naprawdę  bardzo długim i intensywnym chodzeniu.

Inną rzeczą są wewnętrzne ściągacze, które utrzymują ochraniacz na łydce. Równie ważna jest regulacja w postaci tunelu z żyłką ściągającą na górze. Jeśli te dwie rzeczy zawiodą, będziemy skazani na ciągłe poprawianie i podciąganie naszych stuptutów. Kolejną kwestią jest zamek. Dobrze, by był z przodu lub z boku. Trudno bowiem zapiąć ochraniacze z tyłu nogi. Jeśli z kolei zapięcie jest po wewnętrznej stronie łydki, to po pierwsze często utrudnia chodzenie, a po drugie w czasie marszu wielce pożądana, stanowiąca dodatkową ochronę klapa lubi się otwierać, szczególnie gdy jest zamykana na rzepy. Toteż poleca się klapę wyposażoną w kapsle, które trudniej niechcący rozpiąć.

Rozważmy również kolor ochraniaczy. Tak jak w przypadku innych części garderoby, warto zaopatrzyć się w te o wyraźnych barwach, by być dobrze widocznym przy mglistej, deszczowej aurze.

Wśród producentów stuptutów znajdziemy marki produkujące i inne części odzieży sportowej, a szczególnie górskiej, np. Alpinus, Berghaus, Campus, Hi-Tec, Lhotse, Milo, Salewa, The North Face,  sama zaś  od lat użytkuję  Wolf Ganga.

Szacunkowy koszt zakupu stuptutów wynosi 50-300zł, zależnie oczywiście od materiału, z którego są one wykonane i marki.

Warto pójść w ślady dawnych wojów, którzy dla własnego komfortu odziewali overbooty, by z ich pomocą wypowiedzieć wojnę deszczom, śniegom, błotu! Zwyczaj ten odziedziczyli i jeźdźcy konni, chętnie używający sztylp i traperzy w czasie górskich eskapad, ale i penetrujący nasze lasy piechurzy  – zarówno ze względu na ochronę przed zabrudzeniami, jak i zabezpieczenie np. przed żmijami.

Tekst: Daria Marchewka

Opublikowano 11 maja 2012 przez admin