Mapy turystyczne w aplikacji

Wywiad z Mewą w locie! 445 km w 10 dni!

W 2021 r. przeszła 900 km szlaków, w tym ma już zaliczone 445 km Szlaku Karpackiego, który przeszła w 10 dni. Na jej koncie jest ten Etna i Kilimandżaro, o czeskich ferratach i innych polskich szlakach nie wspominając. Rzuciła pracę w agencji marketingowej dla bieszczadzkiej Bacówki pod Małą Rawką. W planach na ten rok ma jeszcze przejechanie Polski na rowerze, chociaż – jak sama mówi – nawet nie ma jeszcze roweru. Przeczytajcie wywiad z Ewą Zwolską, szerzej znaną w social mediach jako Mewa w locie.

mewa-w-locie-traseo.jpeg

 

Patrząc na Twój podróżniczy dorobek można być pod wrażeniem, faktycznie ta mewa cały czas jest w locie. Wcześniej jednak pracowałaś na stałe w agencji reklamowej, czy decyzja o rzuceniu pracy była spontaniczna czy dobrze przemyślana?

Decyzję o rzuceniu pracy podejmowałam dwukrotnie. Raz zaraz po powrocie z Tanzanii, ale wtedy wróciłam na etat skuszona zarobkami. I drugi raz „na stałe”, czyli do teraz. Myślałam, że będę pracowała dłużej, ale przełożona miała wobec mnie dalekie plany i nie chciałam, żeby budowała zespół na osobie, która wiedziała, że w końcu odejdzie.

Wiesz ile przeszłaś km od tego czasu?

Nie jestem w stanie powiedzieć ile km przeszłam, w same wakacje w 2021 r. zrobiłam dwa szlaki: jeden 500 km (Główny Szlak Beskidzki) i 443 km (Główny Szlak Sudecki). Wcześniej jeszcze Karkonosze – Drogę Przyjaźni Polsko-Czeskiej i wiele innych pojedynczych wyjść, których nie da się zliczyć.

A licząc rocznie – ile dni spędzasz w podróży, a ile stacjonarnie?

Żaden rok nie jest taki sam, obecnie zrezygnowałam z mieszkania, więc jestem ciągle w ruchu. W zeszłym roku w mieszkaniu spędziłam chyba z 1 miesiąc łącznie.

Dlaczego akurat bacówka w Bieszczadach, skoro zwiedziłaś tych miejsc? Czy Twój czas tam jest ograniczony, czy po prostu zobaczysz, co będzie dalej?

Rzucając pracę wiedziałam, że chciałabym kiedyś pracować w schronisku. Jednak nigdy nie chciałam schroniska w typie tatrzańskich – wielkie, do których trafia sporo przypadkowych osób, nie rozumiejących klimatu gór. O pracy w bacówce usłyszałam będąc tam jako turystka i wysłałam CV z dopiskiem: „moje cv nie zawiera niczego, co mogłoby wskazywać, że nadaję się na to stanowisko, ale nie będziecie żałować”. A co będzie dalej? Nie wiem, myślę, że tam już zawsze będę wracać. Biorąc pod uwagę moją „bezdomność” – teraz to jest mój dom. Wiele przygód czeka jednak poza bacówką, mamy więc separację, którą nazywam urlopem.

Rekord z Szlaku Karpackiego, 64 km w jeden dzień – czy myślisz, że uda Ci się go kiedyś pobić? Czy było to mega wyzwanie do granic, czy byłaś tak napędzona, że nie czułaś wysiłku?

Że nie czułam wysiłku to dużo powiedziane, ale szłam nakręcona i właściwie na koniec miałam tyle energii, że mogłabym iść dużo więcej. Bałam się, że to będzie wielkie wyzwanie, a okazało się dość „proste”. Moje ciało może bardzo dużo, stopy niosły, cudowne uczucie siły, wielka satysfakcja i chciałabym kiedyś przejść więcej jednego dnia :) tylko mam problem z porannym wstawaniem :D

Jaki jest Twój tryb planowania trasy? Czy najważniejszymi punktami są noclegi?

Nie planuję niczego, jestem słabym przykładem. Ja nawet nie umiem obiecać znajomym, ze zobaczę się z nimi za dwa dni. Chodzę ze śpiworem i jestem gotowa położyć się gdziekolwiek, z dnia na dzień zakładam jakieś kilometry i mam nadzieję je zrobić. Jeśli widzę, że będzie problem z noclegiem, to też z dnia na dzień go organizuję lub planuję, gdzie on będzie.

Ile ważył Twój plecak na ostatniej wędrówce? Co w nim było, jakieś tipy plecakowe? (Bardzo praktyczny był ten o pakowaniu ciuchów w woreczki foliowe, w razie jakby przemókł pokrowiec)

Nie mam pojęcia, bo go nie ważyłam. Mój ma 12 lat i jest porządny, ale dość ciężki, bo to stara technologia. Spakowałam na szlak: koszulkę z krótkim rękawem, koszulę, kurtkę przeciwdeszczową, trzy pary skarpet, trzy pary majtek, kapelusz, długie getry, kryte buty (szłam w sandałach), śpiwór, Buff, łyżkowidelec, jakieś batony i camelbak z wodą. A, i kosmetyczka: pasta do zębów malutka, szczoteczka, krem z filtrem, grzebień (złamany, żeby był mniejszy) i olejek do włosów. Zawsze mam apteczkę. Jak się pakować? Przede wszystkim najlepiej brać mniej, po co dźwigać? Można uprać po drodze, zajść do schroniska nawet w ciągu dnia, zrobić pranie i suszyć wywieszone na plecaku. I złota zasada – jak wszyscy śmierdzą, to nikt nie śmierdzi :D

mewa-w-locie.jpeg

Wspomniałaś, że szłaś cały szlak w sandałach, często pewnie spotykasz się z głosami typu, „ale jak to, wędrówka po górach, to tylko buty wysokie!”. Chyba jesteś największą w Polsce orędowniczką sandałów na szlaku :D Co o tym zdecydowało?

Zaczęło się od Głównego Szlaku Sudeckiego, wówczas szłam w butach krytych i mimo odpowiedniego rozmiaru na takim dystansie dostał jeden mój palec przez co omal nie przerwałam wędrówki. Podolog, z którą miałam konsultacje kazała kupić sandały – kupiłam fatalne chińskie coś, ale nie było innego sklepu po drodze (i wierzcie mi to była akcja ratownicza, gdzie poruszałam ludzi, żeby znaleźć jakikolwiek obuwniczy). Zaczęłam drążyć czy są sandały w góry i tak pierwsze kupiłam 2 tygodnie później na GSB. Całe 500 km szłam bardzo wygodnie, skończyłam bez najmniejszego otarcia, bez żadnego bólu – nic! Dlatego wiem, że sandały są super rozwiązaniem i mają podeszwy z bardzo dobrą amortyzacją, na vibramie itp. W ostatnim czasie zaczęłam więcej czytać i okazuje się, że naukowcy są po mojej stronie, stopa w wysokich butach się rozleniwia i wcale but za kostkę nie oznacza braku kontuzji. Gdzieś te buty za kostkę są pieśnią z dawnych lat, którą tzw. znawcy niedzielni lubią powtarzać. Tymczasem gdyby zapytać ich czy przeszli więcej niż ja, to ciężko o odpowiedź. Nie jestem przemądrzała, ale bazuję na wiedzy i doświadczeniu, dlatego sandały to moje zbawienie i je uwielbiam! A... już odpowiadając na pytanie, które na bank padnie: jak będzie padać to zmienię na kryte buty. Bo, o dziwo, niosę w takiej wędrówce plecak :D i mam w nim na tyle mało rzeczy, że się mieszczą. Co ciekawe (jak ktoś zarzuci mi, że niepotrzebnie dźwigam buty), to gdybym miała kryte, miałabym drugie na zmianę, bo idąc tyle km codziennie przez dwa tygodnie stopa powinna zmieniać ułożenie, dzięki temu minimalizuje się ryzyko otarć czy bąbli.

Mówisz też, że chodzisz głową, a nie nogami, dlatego możesz mieć tak dobre osiągi. Na pewno jednak pojawiają się chwile załamki. O czym wtedy myślisz, jak się motywujesz?

Nie mam chwil załamania, jedyne momenty to takie, gdzie się stresuję, że mam za wolne tempo. Nie umiem tego wyjaśnić, jak mam cel, to po prostu idę. Oczywiście narzekam, jak mam dużo asfaltu i potrzebuję więcej przerw, jak na przykład dostanę okresu. Ale nie mam chwil, gdzie siadam i myślę „dalej nie idę”, albo „nie mam siły”. Mogę pomyśleć, że jestem trochę zmęczona, ale nie demotywuje mnie to do dalszej wędrówki.

Przeszłaś mnóstwo szlaków, czym chciałabyś się pochwalić, a co jest do poprawy?

Wszystkie czasy poza Karpackim chciałabym poprawić, bo wiem, że dałabym radę lepiej i szybciej. Idąc wtedy nie wierzyłam, że dam radę robić tyle kilometrów dziennie, dziś bym się tak nie oszczędzała :) Dumna jednak jestem, że mam tych kilka szlaków na koncie i w gruncie rzeczy te czasy to nie jest powód do wstydu, to tylko moja ambicja już świruje.

W jednej z relacji na IG jest wejście na Kilimandżaro, które wygląda na „dość intensywne” - czy to była jednak z najtrudniejszych Twoich wędrówek?

Było ciężej, bo wszystkie dni to deszcz, śnieg i grad plus wysokość, która dla mnie była nowością. Na pewno nie było łatwo, być może faktycznie to wymagające doświadczenie, ale miałam wszystko zorganizowane, wiec nie można mówić, że było najtrudniej. Tylko jakoś nie umiem wskazać innej trudnej, każda ma coś w sobie, ale chyba trudne wyzwania jeszcze przede mną.

Największe marzenie podróżnicze, co do zobaczenia?

Te marzenia się zmieniają, kiedyś powiedziałabym Patagonia, ale teraz zaczynam marzyć o innych szlakach dalekobieżnych na świecie.

Czy masz jakieś miejsce, które szczególnie Cię zachwyciło?

Nie uda mi się wskazać jednego, zachwyciło mnie pole maków na Szlaku Sudeckim, las amazoński w Peru. Gorce w Polsce z widokiem na Tatry są moim ulubionym miejscem. Lubię Rudawy Janowickie, ale chętnie wyskoczę nad Como do Włoch i do regionu Apulia ponownie!

Jakie jeszcze plany na ten rok?

Jest plan na projekt rowerowy – przejechanie Polski, ale jeszcze nie mam ani roweru, ani niczego do wyprawy, ba! Nawet nie wiem, jaki rower mieć powinnam. Niedawno wróciłam ze Szwajcarii, a jeszcze czeka mnie na pewno inny zagraniczny górski trip. Organizuję też wyjazdy w góry, tam więc będzie można mnie złapać. A dalej... jak to ze mną bywa – zobaczymy na co wpadnę na ostatnią chwilę :)

Jeśli chcecie zobaczyć, gdzie akurat przebywa Mewa w locie zerknijcie na jej profil na Instagramie, (https://www.instagram.com/mewa_w_locie/) na którym nie tylko relacjonuje wyprawy, ale też porusza wiele innych tematów. A jeśli chcielibyście dorzucić się do roweru lub do batona, gdy akurat Mewa będzie na szlaku, to tu jest na to miejsce: Postaw kawę dla Mewa w locie - buycoffee.to

Wywiad dla Traseo przeprowadziła: Natalia Szymonowska

 

Opublikowano 6 lipca 2022 przez traseo