Pogoda okazała odmienna od tego co wyczytałem w necie i nietypowo lało od 2 tygodni tak, że nawet najstarsi górale nie pamiętają. Zrezygnowaliśmy ze zwiedzania Alhambry. Teoretycznie mieliśmy do przejechania 55 km do Alhama de Grenada więc czasu było dość ale miało lać przez cały dzień więc nie należało ryzykować. Z drugiej strony w powietrzu było pełno piasku znad Sahary. Wszystko wyglądało żółto od tego pyłu.
Hostel bardzo przyzwoity cena za 2 ze śniadaniem 34 euro. Wyjazd z Granady wzdłuż rzeki nieporozumieniem. Jedzie się szutrową drogą nad ściekiem do którego okoliczni mieszkańcy wrzucają śmieci. Tak samo wyglądała kolejna rzeka Dilar W większości trasa wiodła przez pola uprawne na których nic jeszcze nie rosło. Przy pustynnym zapyleniu i błocie uciekliśmy na asfalt. W miarę ciekawszy krajobraz zaczął się w okolicy jeziora. Byliśmy w Alhama dość wcześnie a ponieważ pogoda jako tako się utrzymywała postanowiliśmy jechać dalej. do Ventas. Zeszliśmy ze szlaku i atrakcji w Alhama bo pogoda była paskudna a rzeki mętne od ciągłych opadów ale proponuje rzucić okiem na oryginalną trasę bo mogło tam być ciekawie. Niestety 10 mni po opuszczeniu knajpy zaczął padać deszcz pomieszany z saharyjskim pyłem. Masakra. Na nocleg dotarliśmy cali brudni. Hostel okazał się nad wyraz skromny choć wszystko było czyste. Główną jago zaletą była cena oraz znajdująca się pod spodem niezła i tania knajpka prowadzona przez bardzo miłych właścicieli obu przybytków. trzecią zaletabyła lokalizacja przy samej przełęczy z której rozciągał się wspaniały widok.
Uwaga co do dróg asfaltowych. Choć nie jestem ich zwolennikiem to zamiast tłuc tyłek po drodze polnej warto nieraz wybrać asfalt. Na obszarach górskich czyli powiedzmy do EL Colmenar ten ruch /poza mały wyjątkami/ był znikomy. Momentami 2 samochody na godzinę lub w ogóle. Kierowcy jeździli bardzo uważnie niejednokrotnie mając sporo miejsca nie wyprzedzali mnie tylko czekali ąż zjadę z drogi.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj