Dzień VI: Hel - Gdańsk - Sztutowo

Dziś możemy pospać dłużej, prom mamy dopiero przed 11.00. Zatem mamy czas na zwiedzanie Helu, oczywiście jedziemy zerknąć na Latarnie oraz na sam koniec lub początek Polski. Dwie godziny płynięcia lekko nas znudziło :) Ale nie ma tego złego dopływamy do Gdańska. I tu mała niespodzianka, nie możemy wyjechać :), a to zła droga, albo ślepa do Rafinerii, okazuje się, że musimy przejechać na drugą stronę rzeki, ale przed mostem widzimy zakaz jazdy rowerem Nadrobione około 10 km hihi, a co mało przejechaliśmy to i pobłądzić można :) Wszystkie drogi prowadzą do Gdańska, bynajmniej miałam takie wrażenie, bo ledwo mijaliśmy tablicę miasta, a ta pojawiała się za chwilę znowu :) jedziem i jedziem a tu cały czas Gdańsk, no żesz kuwa mać !!!! Udało się i w końcu wyjechać z tego pięknęgo miasta, z tego wszystkiego zapomnieliśmy coś zjeść, ale organizm szybko się upomniał o swoje, zatrzymujemy się po drodze i spożywamy przed sklepem posiłeczek. Docieramy na prom na Martwej Wiśle :) A jak wysiadamy z promu w Mikoszewie, to już jesteśmy w domu :) Bursztynowym szlakiem koloru żółtego cały czas, aż do Sztutowa :) Ostatnie km, wiemy że już blisko, a mimo to jedzie się ciężko, ale myśl, że a chwilę będziemy w Sztutowie dodaje Nam sił. Około 17:00 docieramy do celu. Rozbijamy Hiltona i nareszcie możemy się przespać w miarę normalnych warunkach :) Zostajemy tu na 12 dni :) Ale nie zapominamy, że zostaje nam dokończyć wyprawę i dotrzeć do Piasek.