Nasza pierwsza wycieczka w Beskid Śląski to było zdobycie Stecówki. Dlatego byliśmy zdruzgotani, kiedy dowiedzieliśmy się o pożarze zabytkowego kościółka. Wspaniali Górale odbudowali świątynię i musieliśmy to zobaczyć. Jak zwykle pojechaliśmy pociągiem z Bogumina do Jabłonkowa. Do Istebnej pojechaliśmy inna drogą( przez Szymcze), która okazała się "drogą przez mękę". Nikt nie chce się przyznać, kto to wymyślił. W Istebnej obejrzeliśmy "Największą koronkę świata" i "Chatę Kawuloka". Odbudowany kościółek na Stecówce zrobił na nas niesamowite wrażenie. W drodze powrotnej podziwialiśmy wspaniałe widoki na Wisłę. Posiłek na Kubalonce w "Beczce" postawił nas na nogi przed drogą powrotna do Navsi. W budce przed stacja kolejową godnie pożegnaliśmy góry do następnęgo roku.
Skomentuj