Ponieważ prognozy przewidywały pogorszenie się pogody postanowiłem udać się w mój jeden z najbardziej ulubiony region a mianowicie okolice Jeziora Czorsztyńskiego. Wycieczkę postanowiłem potraktować całkowicie luźno, bez spieszenia się i bez jakiegoś przesadnego zwiedzania. Po prostu chciałem objechać Jezioro Czorsztyńskie z wykorzystaniem przeprawy promowej między Czorsztynem a Niedzicą. Jako miejsce startu wybrałem dogodny i darmowy parking w Harklowej obok cmentarza. Początek wycieczki przebiegał najpierw wzdłuż Dunajca a potem wzdłuż północnego brzegu Jeziora Czorsztyńskiego aż do przystani w Czorsztynie. Ta część wycieczki była stosunkowo płaska a jedyny większy ale krotki podjazd był pomiędzy zatoką w Kluszkowcach a przystanią w Czorsztynie. Po pokonaniu jeziora gondolą trochę pokręciłem się po Niedzicy szukając dobrego miejsca do zrobienia zamkowi zdjęć po czym chciałem coś zjeść. Niestety spotkało mnie rozczarowanie, bo znajdujące się w Niedzicy restauracje były pełne do czego w pewnym sensie przyczyniło się znaczne ograniczenie ilości stolików w popularnym Hajduku. Na szczęście jakiś tam prowiant suchy miałem więc ruszyłem w drogę powrotną. Trasa rowerowa wzdłuż południowego brzegu Jeziora Czorsztyńskiego znacznie różni się od tej wzdłuż brzegu północnego. Jest zdecydowanie bardziej pofałdowana i znajduje się na niej najdłuższy i najbardziej stromy podjazd do Falsztyna. Bardzo liczne zakręty, często z ograniczoną widocznością sprawiają, że lepiej zbytnio nie szarżować. Po dojechaniu do Frydmana teren już zdecydowanie się wypłaszczył i w zasadzie już płaską trasą, zaliczając po drodze piękny, drewniany kościół w Dębnie, wróciłem do Harklowej, gdzie zakończyłem wycieczkę. W porównaniu do wcześniejszych wycieczek zdecydowanie więcej widziałem rowerów elektrycznych. Niewątpliwie ułatwiają one pokonywanie wzniesień jednak rowery tradycyjne nie poszły całkiem w odstawkę bo też ich było sporo. Może dlatego, że jak z ciekawości ustaliłem, koszt wypożyczenia roweru elektrycznego na dzień wynosi 200 zł. Przy kilkuosobowej rodzinie daje to już niezłą kwotę. Nie dało się także przegapić wprost nachalną zabudowę wokół Jeziora Czorsztyńskiego, zwłaszcza w okolicy Kluszkowców, gdzie wyrastają prawie blokowiska. Niestety powstaje także budynek przy punkcie widokowym w Falsztynie, w okolicy skałki stanowiącej tradycyjne miejsce robienia zdjęć. Mimo wszystko wycieczka była udana i wszystko by było dobrze gdyby nie jeden zgrzyt dotyczący aplikacji Traseo przy pomocy której rejestrowałem wycieczkę. Aż do samego końca aplikacja rejestrowała ślad wycieczki, nanosiła na trasę zdjęcia jednak w momencie zakończenia nagrywania i wydanie polecenia aby wysłać trasę na Traseo nastąpił błąd. W wyniku tego błędu ślad trasy całkowicie zniknął a z zapisanych parametrów zgadzała się tylko ilość przejechanych kilometrów. Na szczęście zdjęcia pozostały w komórce i już w domowych pieleszach, odtworzyłem przebieg trasy rysując ją w aplikacji i wykorzystując zachowane na szczęście zdjęcia.
Skomentuj