Do wyjazdu w taką pogodę (widać na zdjęciach) skusiła mnie ciekawość jazdy na rowerze w warunkach prawie ekstremalnych, to po pierwsze. Po drugie odszukanie pamiątkowych kamieni przy uroczysku "Hubertus", chodzi o kamień "Dziesiątak" i "Dublet" dwa pozostałe tzn. Hubertus i Weidmansheil odnalazłem wcześniej. Co prawda o położeniu kamienia "Dziesiątak" mniej więcej wiedziałem, natomiast nie mogłem znaleźć nigdzie informacji o lokalizacji kamienia "Dubelt" aż do chwili, gdy natrafiłem na stronę internetową STK "KOŁO" z Pszowa. Na jednym ze zdjęć z ich wycieczki rowerowej, jedno zdjęcie przedstawiało parę rowerzystów siedzących na kamieniu "Dubelt". Napisałem do nich o pomoc w odszukaniu kamienia "Dubelt", w ten sposób poznałem Pana Witka (witsze), który w szczegółowy sposób opisał gdzie znajduje się kamień Dublet a także kamień Dziesiątak. Dzięki niemu udało mi się odnaleźć obydwa kamienie, co o takiej porze roku jest prawie niemożliwe bez dokładnej informacji, za co Panu Witkowi serdecznie dziękuje!. Tyle o kamieniach, czas na relacje z jazdy. Jazda po świeżym i ciągle padającym śniegu nie należy do łatwych, jechałem na pierwszym biegu i trzeba cały czas uważać by nie zrobić fikołka. Były takie odcinki gdzie o jeździe w ogóle nie było mowy. Co kilkadziesiąt metrów zmuszony byłem do oczyszczania roweru (konieczna szczotka) ze śniegu by działał licznik jak i hamulce. Ktoś może uznać wyjazd w takich warunkach za wariactwo, może i tak, dla mnie to doświadczenie i kontakt z przyrodą. Co tu więcej pisać, najlepiej będzie, jeżeli każdy chętny sam na sobie sprawdzi jazdę w takich warunkach. Więcej: https://www.janham.cba.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=8&Itemid=111
Skomentuj