Korona Beskidu Niskiego Etap3
Ostry Wierch, Lackowa, Jaworzyna Konieczniańska, Rotunda i Kozie Zebro
Czas na kontynuowanie mojego zeszłorocznego wyzwania zdobycia Korony Beskidu Niskiego. Jak to bywa z minimum treningów porwałem się na te 43 km trasę. Oczywiście pierwsza próba zakończyła się po 22 km. Pierwszy błąd, wyruszyłem za późno. Wziełem za mało wody, tylko 1,5 litra na 26 ‘ C. No i troszkę za mało miałem w nogach. Tydzień odpoczywałem i postanowiłem spróbować jeszcze raz. Tym razem wyruszyłem nieco wcześniej, choć ciągle za późno, start o 10 rano. Gdzieś w połowie trasy w rzeczce umieściłem drugą butelkę z wodą.
Start z Parku Zdrojowego w Wysowej-Zdrój. Pierwszy kilometr to odcinek asfaltowy do willi Anna-Maria. Tam też zaczyna sie piersze nieco zarośniete trawą off-road. Oczywiście w góre. Nieco dalej jest pierwszy odcinek leśny, kawałek niebieskiego szlaku turystycznego do Huty Wysowskiej asfaltem. Przy Domku Pod Ostrym Wierchem znów zaczynam wspinaczke do góry przez lasek. Jest tam nawet pierwszy dość ostry fragment. Nieco dalej ścieżka jest tak zarośnięta, że się urywa jednak z łatwością docieram do zaplanowanego punktu na żółtym szlaku tuż pod pierwszym moim dziś szczytem Ostrym Wierchem. Wyjście na żółty szlak zaznaczone jest kopcem z kamieni. Na Ostrym Wierchu spotykam pierwszą osobe, starszego pana, z którym ucinam sobię krótką pogawędkę. Następnie kieruje się w stronę Białej Skałki, gdzie jest mnóstwo małych kopczyków. Dalej praktycznie zaczyna sie pierwszy dluższy zbieg przez Przełęcz Perehyba gdzie opuszczam żółty szlak, aż do Cerkwi św. Michała Archanioła. Po wybiegniąciu z lasu na łąki przed cerkwią mam wspaniały widok na Lackową mój drugi na dziś szczyt z KBN. Sama cerkiew położona jest nad rzeczką Biała w cieniu dużych drzew. Znajduje się też tam palenisko na ognisko i ławeczki. Do cerkwi można zajrzeć gdyż drzwi są otwarte. Dopiero wewnątrz znajduje sie zamknięta krata. Następnie drogą szutrowę biegnę w kierunku Izb. Przy drugiej przeprawie przez płytką rzekę skręcam w lewo w kierunku szczytu Lackowej. Trzeba tam przebiec pod zamkniętą bramką. Znów zaczynam leśny odcinek, który doprowadzi mnie to ściany płaczu. Jest to najbardziej stromy szlak górski w Polsce oczywiście poza Tatrami. Tutaj napotykam sporo osób w drodze na najwyższy szczyt Beskidu Niskiego. Po prawie 3 godz biegu docieram do wierzcholka cały umordowany i spocony a do końca dnia jeszcze daleka droga.
Teraz przez moment będzie trochę lżej nie licząc fragment podejścia pod Ostry Wierch. Zbieg do Przełęczy Pułaskiego i ciągle trzymając sie czerwonego szlaku aż do przełęczy Cegielka. Tam przed wiatą przeciwdeszczową opuszczam czerwony szlak i zielonym docieram do Wysowej Zdrój. Kawałek za Cerkwią znów pod wezwaniem św.Michała Archanioła zatrzymuje sie na jakieś 20 minutową przerwę w Barze u Tomasza. Czemu nie, dopiero połowa trasy wiec przede mną jeszcze spory wysiłek. Niczym Flicek na GSB zamawiam najszybsze danie jakie mają, czyli pierogi z rydzami i pepsi.
Niecałe 5 godz na nogach i czas na drugą cześć biegu. Troszkę dalej opuszczam zielony szlak i docieram do rzeczki Medwidek gzie przed biegiem ukryłem sobie butelkę1,5 l z wodą. Napełnilem mojego już prawie pustego camelbaga. Pognieciona pusta butelka do plecaka i lecimy dalej do niebieskiego szlaku, który to doprowadz mnie znów do czerwonego. Ten odcinek jest chyba najmniej ciekawy. Pod górke często w słońcu. Po 28 km biegu docieram do Przełęczy Regetowkiej. Teraz ciągle czerwonym, zapuszczam się na nieznane mi tereny aby zdobyć kolejny szczyt KBN i do tego po raz mój pierwszy, Jaworzyne Konieczniańską. Podejście z takich tam średnich jeśli chodzi o stromizne. Te 881 m.n.p.m. zdobywam po 7 godzinach. Ze szczytu, co niczesto się zdarza, widać coś niecoś.
Gdy docieram prawie do 32 km, znów opuszczam czerwony. Mijam tam początkowo jedną z dróg leśnych i muszęsię wrócić. Spotykam tam też jednę parę, ktora miała również skrócić sobie wędrówkę, tą samą zarośniętą drogą. Spory, bo około 200 może 300 m odcinek, jest porządnie zarośniety, że bez wgranej ścieżki GPS na moim garminie pewnie bym się pogubił. Spotkana para decyduje się skorzystać z pomocy mojego GPS i przejść ten odcinek.Tak więc znów krótka pogawędka i okazja aby nieco zwolnić i odpocząć przez chwilkę. Gdzy docieramy do jakiejś porządniejszej drogi i nowo poznani stwierdzają, że dalej już sobie poradzą, zaczynam truchtać dalej w stronę Rotundy. Po około 4 kolejnych kilometrach docieram na cmentarz projektu Dusana Jurkovica na szczycie Rotundy. Prawdziwa perełka na trasie, najpiękniejszy cmentarz jaki widziałem. Tutaj niestety, wychodzi kolejne moje niedopatrzenie, siadły baterie w GPS i nie mam zapasowych. Całe jednak szczęście, że dalej już trasę znam. Gdyby to jednak miało miejsce gdzieś wczwśniej? No cóż miałem jeszcze telefon komórkowy, lecz w przypadku braku zasiegu dupa. Całe szczeście tesztę tray znam. Zbieg do Regietowa ostatni szczyt Kozie Zebro i w dół do wysowej
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj