Etap trzeci.
Początek, to dojazd do gór. Te, zaprezentowały się okazale przed Lutowiskami. Po dwuch dniach płaskich to miła odmiana :),
Dotarcie do Ustrzyk Górnych to jednak monotonne powolne wspinanie się wijącą się wzdłuż Wołosatego drogą.
Tarnica nie była w planie na ten dzień. Wydawała się za duża. za daleka za poważna i jeszcze za granicą Parku.
Więc po zakwaterowaniu zabrawszy tylko lekki plecak, telefon i kasę na obiadek pojechałem zobaczyć jak wkracza się do BPN....
W budce nikogo, zamknięte, na szlaku nikogo, profil trasy przez Szeroki Wierch na tablicy taki płaski... 17:05.
Decyzja - Go!
I to była dobra decyzja, po godzinie i 40 minutach byłem na szczycie Tarnicy mijajac po drodze trzy osoby. Piękna słoneczna pogoda, super widoki, trudny dla roweru szlak, sporo fragmentów z buta, kawałek z rowerem na plecach no i te schodki :) na koniec.
Piękna wieczorna panorama połonin. Super.
Jeśli ktoś jeszcze nie był na Tarnicy, niech się pakuje.
W drogę powrotną skierowałem się na Wołosate. Rowerowo ( pamiętając, że było późno i pusto ) 75/35 jazda/sprowadzanie. Odcinki jechane miejscami wymagające - kamienne stopnie, drewniane progi schodów - ale połączenie trasy z doznaniami widokowymi bardzo pozytywne.
I na kolację pstrąg.
Następnego dnia rano, podjechałem jednak kupić bilet do Parku, no bo wczoraj było zamknięte :). Pani w budce, jak się dowiedziała, że chce bilet a nie chce do Parku bo byłem wczoraj, najpierw nie chciała mi go sprzedać, a potem powiedziała - no to dam panu ulgowy :)
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj