Widzieliśmy się wielokrotnie na forum rowerowym , ale dziś zamierzamy wspólnie przebiec mała traskę w okolicach Bielic. Kilka minut przed dziesiątą spotykamy się koło jednej z wypożyczalni koło Stronia Śląskiego. Ryjek i Feniks będą „szusować” po raz pierwszy i na dziś zamierzają pożyczyć sprzęt. Klika minut zastanowienia , męskie decyzje i przed godziną jedenastą jesteśmy na parkingu w Bielicach.
Nie da się jednak rozpocząć biegu w tym miejscu bo leśnicy skutecznie zniszczyli jakieś dwa kilometry tory. Przeciągnięte drzewo i pozostałe z niego resztki tworzą może i piękną scenerię, ale my jak i zresztą pozostali niesiemy narty aż do miejsca gdzie można zacząć nasz dzisiejszy bieg.
Feniks dość szybko oswaja się z nartami i już po kilku minutach gna pod górę jakby z nartami na nogach już się urodził. Ryjek stopniowo , metodycznie jakąś znaną sobie metodą pnie się pod górę. Widać ,że jest skupiony na tym co robi i lada moment wszystkich nas zaskoczy.
Przez kilka minut rozmawiam z małżeństwem , które w Lądku Zdroju przebywa w sanatorium. W wolne dni biegają w okolicy . Wczoraj przebiegli Wielki Szengen , to ponad 30 km. Widać ,że są zaprawieni i pewnie zaraz nas pozostawią w tyle.
W międzyczasie jednak wpadamy w jakiś dziwny trans i to my zostawiamy wszystkich w tyle. Do trasy Wielkiego Szengena dobiegamy w godzinę z minutami. Średnia prędkość do prawie 5 km/h. Pot zalewa mi oczy. Uczciwie stwierdzam ,że nie spodziewałem się takiego tempa. Więc lecimy dalej w kierunku rozdroża pod Trafną Horą . Tutaj krótka przerwa na posiłek . Można też obserwować zmagających się na trasie wyścigu Czechów.
Ruszamy w stronę Bruska , mimo opadającej mgły , jak zwykle w tym miejscu jest pięknie. Krótki postój na sesję zdjęciową . Z Bruska Ryjek rozpoczął treningi zjeżdżania na biegówkach. Widzę ,że najpierw ćwiczy techniki hamowania. Na początku próbuje zapierać się kijami narciarskimi , ale odradzam mu ten sposób. W zeszłym roku testowałem tą metodę i zwykle kończyło się to powyginaniem kijów, poza tym jest to metoda tak nie skuteczna jak i nie bezpieczna.
Widzę ,że próbuje jeszcze kilku różnych mniej lub bardziej znanych mi metod ….po chwili ruszamy dalej w stronę Smrka. Kilka minut i na rozdrożu nie ratrakowana traską ruszamy w stronę Smrka. Kilkaset metrów i ślad rozgałęzia się . Wybieram w lewo i za chwilę we mgle widzę „wieżyczkę „ Wygląda na to ,ze jesteśmy na szczycie.
Robi się trochę późno , czas wracać. Teraz już tylko w dół, do parkingu. Feniks prostą metodą mknie w dół. Ryjek testuje różne warianty zjazdu , może trwa to trochę dłużej , ale pewnie dla przyszłości biegów narciarskich będzie miało wielkie znaczenie. W sumie kilka minut za nami melduje się na parkingu.
Krótkie podsumowanie.
Zrobiliśmy prawie 22 km, w doskonałym tempie, w trudnym terenie. Nikt nie narzekał , wszyscy cali i zdrowi dotarli do domów.
Na miejscu stwierdziłem ,że na Smrk trzeba było pobiec jednak w prawo. Ale kto nam zabroni poczuć się jak odkrywcy. Może kiedyś naukowcy będą się spierać o to gdzie właściwie znajduje się ten szczyt.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj