Trasę, wokół jeziora charzykowskiego, zaczynamy od znaku informującego o wjeździe do wsi Charzykowy. Znak ten posłuży nam zarówno za "start" jak i za "metę" naszej podróży.
Charzykowy jest pierwszą miejscowością na naszej trasie. To właśnie tutaj spędzają wolny, letni czas chojniczanie i w zasadzie nie ma się czemu dziwić. Plaża o złotym piasku zachęca by rozłożyć kocyk, a strzeżone kąpielisko gwarantuje bezpieczną zabawę w ciepłych wodach jeziora Charzykowskiego.
Poruszając się promenadą warto jechać powoli. Powodów jest kilka. Po pierwsze nie ma co się zbytnio rozpędzać, bo ilość ludzi spacerująca jest w tym miejscu zatrważająca. Po drugie, przy budowie ścieżek rowerowych doszło do małego nieporozumienia i tak w Chojnicach ścieżka dla rowerów jest koloru czerwonego, a dla pieszych szara. Natomiast w Charzykowach jest odwrotnie. Z tego powodu czasami bywa niebezpiecznie. Po trzecie, widok na stojące na przystani jachty jest bardzo miły dla oka.
Jeżeli wyjechałeś z pustym żołądkiem w naszą trasę, to w tym miejscu mamy dla Ciebie pierwszy przystanek dla łasuchów. Bar niepozorny, a jednak gdy spojrzy się na dania rybne i zupy, które tutaj serwują, to aż ślinka cieknie. Polecam zdecydowanie zupę z raków, która w wykonaniu Baru „As” jest wręcz genialna.
W tym miejscu łatwo ominąć wjazd na szlak, bo przejazd znajduje się w miejscu dość ryzykownym. Należy zjechać ze ścieżki rowerowej i przedostać się na drugą stronę jezdni. Uwaga! Znajduje się on na zakręcie i zanim wejdziecie na ulicę spójrzcie kilkukrotnie czy coś nie nadjeżdża. Gdy już będziecie po drugiej stronie przygotujcie się na zmianę nawierzchni. Zaczynają się leśne drogi.
Pierwsza brama która nas powita przy wjeździe na teren Parku Narodowego „Bory Tucholskie”. Jeżeli jeszcze nie miałeś okazji, to warto zapoznać się z regulaminem parku. Tutaj także spotkasz po raz pierwszy informację, o żyjących na terenie parku żmijach zygzakowatych.
Można sobie pomyśleć, że jazda przez las może wydawać się monotonna. Same drzewa i nic więcej. Nic bardziej mylnego! Na każdym kilometrze czeka na nas coś zupełnie innego. Przed jeziorem Wielkie Gacno przywita nas teren bagnisty z obumarłymi pozostałościami dawnego drzewostanu.
Nasz punkt obowiązkowy na trasach prowadzących przez Park Narodowy Bory Tucholskie. Warto tutaj na chwilkę zsiąść z roweru i pospacerować mostem w kształcie ósemki. Jak będziecie mieli szczęście to możecie wypatrzyć drapieżne rosiczki, lub malutkie jaszczurki zwinki. Jeżeli nie, to i tak warto popatrzeć na krystalicznie czyste wody jeziora i odetchnąć pełną piersią.
Możliwych kierunków od wyboru do koloru. Jednak nie ma co się martwić, że zgubimy się na szlaku. Są one świetnie oznaczone i od czasu do czasu wita nas z daleka widoczny drogowskaz.
Następny przystanek wydma śródlądowa. Zdziwieni? Przecież wydmy to tylko nad morzem! - a figa z makiem, także i w lasach można popatrzeć na ogromne, ruchome połacie piasku. Tak właśnie jest w Parku Narodowym Bory Tucholskie. Nie jest to może widok tak spektakularny jak ten, który możemy zobaczyć w Słowińskim Parku Narodowym, ale i tak warto tutaj przystanąć na momencik.
Tutaj w zasadzie, drogi rowerzysto, mógłbyś rozpocząć krótką trasę przez Park Narodowy i zakończyć ją przy Dębie Bartusiu. Jednak dla nas jest to zaledwie początek kolejnego etapu. Więc wsiadaj rower i pędzimy dalej. Bartuś czeka!
Jedno z piękniejszych miejsc na trasie naszego szlaku. Jeżeli nic Cię nie popędza i nigdzie się nie spieszysz. Zejdź z roweru, ustaw go na specjalnie przygotowanych stojakach i pospaceruj świetnie przygotowaną ścieżką dydaktyczną wokół jeziora Kacze Oko. Potem przejdź do Bartusia (jednak nie podchodź zbyt blisko, bo nasze najstarsze drzewo w borach zrzuca powoli koronę) i udaj się na mostek przebiegający nad Strugą Siedmiu Jezior.
Jedno jest pewne, ten mostek musisz pokonać by ruszyć dalej. Jednak warto tutaj podejść pieszo i popatrzeć sobie na wszystkie odcienie zieleni w których zatopiona jest jedna z krótszych rzeczek w Borach Tucholskich. Prawda, że pięknie!
Wjeżdżamy do miejscowości Małe Swornegacie. Wioska, słynie z tego, że to właśnie tutaj zainstalowano całkiem niedawno most zwodzony, dzięki czemu udostępniono wodniakom przeprawę z jeziora Charzykowskiego na jezioro Karsińskie. Jeżeli chcecie zobaczyć moment podnoszenia mostu stawcie się tutaj o wyznaczonej godzinie. My jednak nie czekamy i ruszamy dalej.
Zjeżdżamy z utwardzonych ścieżek rowerowych i wjeżdżamy na szlak prowadzący przy jeziorze Długim. Ścieżka czasami staje się bardzo wąska by po chwili przeistoczyć się w leśną „autostradę”
Pojawiła się cywilizacja. Dookoła pola namiotowe i domki przeznaczone dla turystów. W oddali wspaniały widok na wody jeziora Karsińskiego. Jeżeli chcesz schłodzić zmęczone stopy. Zdejmij obuwie, oprzyj rower o przęsła mostku i zanurz nogi w chłodnych wodach Chociny. Ulga gwarantowana!
Wjeżdżamy do Dużych Swornychgaci. W tej wsi kaszubskiej zatrzymujemy się na posiłek, by uzupełnić pokłady energii do dalszej drogi. Warto też odwiedzić Kaszubski Dom Rękodzieła Ludowego
Jeżeli chcesz poznać kulturę kaszubską, jest to obowiązkowe miejsce na Twojej trasie. To właśnie tutaj możesz zwiedzić chatę kaszubską i jeżeli będziesz miał szczęście, zobaczyć kaszubskie występy. Te organizowane są cyklicznie i warto sprawdzić na stronie internetowej Kaszubskiego Domu Rękodzieła Ludowego, czy akurat coś jest wystawiane.
W zasadzie w każdej restauracji na terenie Dużych Swornychgaci serwują ciszkę kaszubską. Jest to mały placuszek, wyglądem przypominający placek ziemniaczany. Jednak wykonany jest on z kaszy jęczmiennej i podawany jest w okrasie z boczku i cebulki. Palce lizać! My zjedliśmy w restauracji Jeziornej, bo nie dość ze dania pyszne to i widoki na jezioro zacne.
Po długiej prostej w końcu jest na czym oko zawiesić. Uwielbiam to miejsce i jednocześnie troszkę mi go żal. Stary, zabytkowy młyn niszczeje i z roku na rok popada w ruinę. Jednak cały czas ma w sobie to coś, co przyciąga uwagę.
Do Charzykowy pozostało jeszcze 20 kilometrów. Jednak niech Cię to nie przeraża. Dość długo będziemy poruszać się drogą asfaltową o bardzo niskim natężeniu ruchu.
Tak jak pisałem jedziemy równą, pustą drogą asfaltową.
Który to już raz przejeżdżamy nad rzeką? Z tego co dobrze policzyłem jest to szósty most. Tym razem pod nami królowa Borów Tucholskich – Brda. Za mostem zjeżdżamy w las i jedziemy krótki odcinek przy rzece.
Było kilka rzek, jest i kolejne Jezioro. Tym razem jedziemy brzegiem jeziora Duże Łowne. Trasa przyjemna choć trzeba uważać na wystające korzenie drzew. Sam zawisłem na kierownicy po przypadkowym zblokowaniu koła na jednym z nich.
Znamy te szlaki na pamięć, a jednak czasami coś się pomyli. Tym razem wjechaliśmy nie w tę drogę w którą chcieliśmy. Pomogła mapa, która jest obowiązkowym elementem każdej wyprawy rowerowej.
Jeżeli będziesz poruszał się rowerem po lasach w okolicy Jeziora Charzykowskiego pamiętaj by zawsze mieć ze sobą małą reklamówkę lub jakiś inny woreczek. Może zdarzyć się tak, ze oprócz wielu wrażeń przywieziesz ze sobą jeszcze sporo pysznych grzybów.
Jagód Ci u nas dostatek. Zresztą skoro już tu dojechałeś, to znaczy że widziałeś lasy usłane dywanami z krzaczków jagód. Tutaj także znajdziesz co nieco na ząb. Pycha!
Na wysokości góry zamkowej zmienia się drzewostan. Tutaj będziesz mógł podziwiać las bukowy, który zawsze urzeka mnie swoją paletą barw. Wiosną i latem panuje tutaj zieleń. Zaś jesienią dominuje tutaj kolor złoty i krwisto czerwony.
Dojechaliśmy do punktu wyjścia. Gratuluję! Przejechałeś 50 kilometrów bez paru metrów po najpiękniejszych zakątkach Marszruty Kaszubskiej i Parku Narodowego „Bory Tucholskie”. Dziękuję za wspólną wyprawę.
Skomentuj