Pierwotnie miała to być trasa do Szydłowa ale Justysia nie podzielała tym razem mojego entuzjazmu do pokonania około 120-kilometrowego dystansu. W efekcie na skraju Rytwian, po odwiedzeniu Pustelni Złotego Lasu ukrytej pośród morza zieleni, wykręciliśmy w kierunku Strzegomka. Tym samym wspomniana Pustelnia, a właściwie pokamedulski zespół klasztorny, stała się głównym celem wycieczki. Byliśmy tutaj w 2010r. przy okazji wyprawy do Pacanowa ale tym razem do tego śródleśnego uroczyska dotarliśmy od drugiej strony. Po osiągnięciu skraju zabudowań Ossali-Lesiska wjechaliśmy w leśne ostępy i zostaliśmy zmuszeni do przemieszczania się mało wyrazistymi drogami, na których nie trudno o pobłądzenie. Z pomocą miejscowych udało nam się przedostać do szerokiego gościńca wiodącego od krajowej drogi. Wkrótce znaleźliśmy się w miejscowości Szczeka i do pokonania pozostał jedynie prosty odcinek gruntowego traktu w kierunku Pustelni. Cały leśny odcinek prowadzący do niej był najtrudniejszym fragmentem trasy. Poza nim dominował asfalt, którego brakło tylko pomiędzy Gągolinem, a Otoką. Warto jeszcze nadmienić, że remontowana szosa ze Staszowa do Osieku była zamknięta dla ruchu samochodowego. Ten jednak odbywał się po wylanych już pasach asfaltu, zajmujących połowę jezdni, na których i my musieliśmy się zmieścić. Podsumowując wytyczona trasa wiodła przeważnie mało uczęszczanymi lokalnymi drogami. Szczególnie przyjemny był odcinek wzdłuż wiślanego wału oraz przez las w kierunku Strzegomka. W tym drugim przypadku wijąca się nitka asfaltowej szosy opadała w dół, pozwalając na doznawanie przyjemności z rowerowego pędu bez straty energii własnej. No cóż świętokrzyskiego Carcassonne (Szydłowa) nie odwiedziliśmy ale i tak po dokonanej korekcie wyszła ciekawa wycieczka. Szkoda tylko, że komórka padła na ostatnich metrach, zmuszając mnie do ręcznego wrysowania jej śladu, do czego długo się zbierałem ;-)
Skomentuj