To moja 12 rowerowa obecność w stolicy Podkarpacia. Pierwsza od paru lat i trochę się tam pozmieniało. Początkowy odcinek to zarazem najmniej przyjemne. tzw. dojazdowe 16 kilometrów do Grębowa gdzie jestem umówiony ze Sławkiem - sprawdzonym kompanionem na wielu rowerowych wyrypach. Razem zagłębiamy się w las, aby asfaltowym dywanikiem, mając w sąsiedztwie złowieszcze poligonowe tabliczki z zakazem wstępu, dotrzeć do Stanów. Odtąd, aż do pałacyku myśliwskiego w Morgach kręcimy głównie bocznymi, asfaltowymi drogami z wyjątkiem bardziej ruchliwego odcinka szosy wojewódzkiej przez Korabinę do krzyżówki w Cisowie. Wjeżdżamy na teren Płaskowyżu Kolbuszowskiego więc trasa zaczyna falować i taki stan rzeczy trwa do Wysokiej Strzyżowskiej. Podjazdy nie są może uciążliwe ale odczuwalne i dość częste. Najbardziej we znaki daje się ten przed skrzyżowaniem w Nowym Narcie. Dojazd do pałacyku w Morgach prowadzi śródleśnym asfaltem. Pod opuszczoną rezydencją, urokliwie położoną w głębi lasu urządzamy przerwę bufetową. Wiodąca spod obiektu droga przechodzi w pierwszy tego dnia trakt gruntowy, aż do połączenia z szosą wiodącą w kierunku centrum Zielonki. Od jej przysiółka Bąki leśną drogą, miejscami nieco podmokłą ale przejezdną przedzieramy się do Huciska. Szeroki, początkowo piaszczysty gościniec wiedzie również przez las od obrzeży Studzieńca(część wsi Przewrotne). Tutaj na chwilę trzeba zsiąść z roweru i porobić za pchacza. Szlak utwardza się po obraniu kierunku w stronę szosy łączącej Głogów Małopolski z Wysoką Głogowską i szybko przechodzi w wygodny asfalt. W Wysokiej żegnamy się z lasem gwarantującym ochronę przed nasilającym się żarem. Czeka nas tzw. "patelnia" przy okazji przejazdu przez Jasionkę, czyli rzeszowskie zagłębie przemysłowe wraz z pobliskim lotniskiem. Szosa w kierunku Rzeszowa jest remontowana. W efekcie mamy trudności ze znalezieniem skrętu w polną drogę prowadzącą do kładki na Wisłoku. Jej konstrukcja wygląda solidnie ale w czasie przeprawy zapewnia trochę emocji, kolebocząc się na boki. Pięknie z góry prezentuje się koryto Wisłoka. W rzeszowskim Załężu gubię szlak. W efekcie, żeby wrócić na ulicę Ciepłowniczą musimy skorzystać z dwupasmówki. Z Ciepłowniczej odbijamy na ogródki działkowe, przejeżdżamy przez upstrzony graffiti tunel kolejowy i wąską percią otoczoną gęstym parawanem bujnej roślinności, przy samym brzegu Wisłoka dojeżdżamy do ulicy Dworaka. Stad już blisko do dworca i ścisłego centrum. Sam plac dworcowy okrążamy w związku z jego przebudową, obejmującą również budynek dworcowy. Na peron dostajemy się windami zamiast stromych schodów i pakujemy się na pokład komfortowego, klimatyzowanego Impulsa.
Skomentuj