Do Kotwasic na początku XIX wieku zaczęli przybywać koloniści z krajów niemieckich, osadzani na niezagospodarowanych fragmentach dóbr Piętno jako czynszowcy. Pochodzili ze Śląska, ale i zachodniej Wielkopolski. Oczywiście, jak w każedej niemieckiej koloni powstał cmentarz i szkoła, pełniąca również rolę domu modlitwy. Dziś te dwa duże dęby wskazują dawną bramę wejściową, a za nimi strasznie zarośnięty teren. Cmentarz jest bardzo zaniedbany i trzeba się postarać aby znaleźć ślady dawnych grobów.
Wiek około 600 lat, stan drzewa bardzo dobry
W tej części Wału Malanowskiego zaroślach można znaleźć opuszczone zabudowania. Dwa lata temu szukając ścieżek na Ekstremalną Drogę Krzyżową trafiłem na tę chatę. Potem się okazało, że jest to dom rodzinny mojej cioci. Zapomniany, pięknie otulony zielenią drewniany dom, pokornie czeka na swój koniec. W jego otoczeniu znajduje się nowszy budynek mieszkalno- gospodarczy (przedstawię go na następnym zdjęciu), resztki glinianej obórki, a stodoła uległa zniszczeniu w czasie pożaru.
Na wejściu znajduje się złowroga tabliczka "wstęp wzbroniony". A przecież to była słynna polana! Już zaraz po wojnie, prawie do końca XX wieku na Dzień Dziecka uczniowie szkoły podstawowej w Malanowie przybywali tutaj na jednodniowy biwak. Bywała tu moja mama, moje rodzeństwo i byłem kilka razy również ja.
Z lewej strony polana ta jest osłonięta wzniesieniem. W głębi było zagłębienie z małym stawkiem, można się było w nim ochłodzić, a z tyłu polanę ograniczało piaszczyste wzgórze. No cóż, dzisiaj dzieci mają inne atrakcje.
Duży głaz leżał w Kotwasicach. Najpierw głaz ten został połupany, a następnie ociosany, aby miał regularne boki. Z tych bloków powstał dom.
Duża wydma i piękna skarłowaciała brzoza
Czas na przystanek i małą zadumę. Piękna leśna polana w małej miejscowości składającej się z luźno porozrzucanych domów zwanej - Brody.
Dom mieszkalny z częścią gospodarczą położony jest w Kotwasicach na granicy z Zygmuntówkiem Małym i stoi obok drewnianej chaty, opisywanej na poprzednim zdjęciu. W tym domu pobudowanym na początku lat sześćdziesiątych, miała wesele moja ciocia (uczestniczyli w nim moi rodzice).
Historia opuszczenia jest ciekawa. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku, kilometr od tego miejsca w kierunku leśniczówki w Kotwasicach, amerykańska firma Texaco prowadziła odwierty poszukujące gaz ziemny. Mówiło się o ogromnych złożach i była nadzieja na wielkie bogactwo (niestety nic z tego nie wyszło). Niektórzy myśleli, że trzeba zainwestować w tutejsze grunty i kupowali okoliczne włości. Rodzina mojej cioci wykorzystała sytuację i sprzedała posiadłość, opuszczając położone na zupełnym uboczu miejsce z bardzo kiepskimi glebami. Dwieście metrów dalej na południe już w Zygmuntówku, znajduje się kolejna opuszczona zagroda, jeszcze kompletna ze wszystkimi budynkami, ogrodzona, razem z wychodkiem.
Jeszcze jedna ciekawostka. W 2017 roku PGNiG otrzymała koncesję na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż ropy naftowej i gazu ziemnego na tym terenie. Koncesja została udzielona na 10 lat, faza poszukiwania i rozpoznania potrwa 5 lat. W ramach tego etapu zostanie wykonana analiza i interpretacja archiwalnych danych geologicznych oraz przeprowadzone zostaną roboty sejsmiczne, a także ewentualny odwiert. Może teraz tu będzie eldorado!
Oryginalna sosna może posłużyć jako stół bufetowy
Tutaj znajdują się dwa urocze stworzenia, ale po drugiej stronie drogi w oddali w zagrodzie było widać stado koni, składające się z 20 osobników.
Skomentuj