No cóż, trzeba w końcu zobaczyć ten "cud" o którym już chyba i na Kamczatce słyszeli. Z 54 kilometrowej pętli całą PR-ową robotę robi 15 kilometrowy odcinek z Godowa do Zebrzydowic dobrej, a wręcz określanej jako "na europejskim poziomie" drogi rowerowej z infrastrukturą towarzyszącą. Nie mam doświadczenia w "europejskiej" więc nie potwierdzę ani nie zaprzeczę. I odnoszę wrażenie, żę w ogólnym przeświadczeniu ta infrastruktura przedstawiana jest jako główny wyznacznik atrakcyjności Żelaznego (jednak nie dla mnie). Co do pozostałej części szlaku, poprowadzonej głównie po drogach publicznych, trudno powiedzieć, że nieciekawa ale i bez rewelacji. A Karwina? - fajne miasteczko ale robienie z niej ponadprzeciętnej atrakcji... no cóż, dyskutował nie będę. Część zachodnia szlaku praktycznie niczym nie zachęca. Widać to zresztą po ilości rowerzystów, których można było policzyć na palcach, no może dwóch rąk, na dodatek z wzrokiem utkwionym w ekrany telefonów i zaklinających rzeczywistość nieco podwórkową łaciną, Powód chyba znany. Rundka zrobiona również wałami Olzy i tu ruch nieco większy, chyba zamiast szlakiem ludzie wybierają alternatywnie wały, zdecydowanie bardziej i przyjazne rowerzystom i atrakcyjne. Na wschodnim i północnym odcinku szlaku naprawdę spory ruch w obu kierunkach, wydaje się, że infrastruktura robi swoje
Podsumowując, szlak jako ogół całkiem spoko, jak ktoś ma blisko albo robi "po drodze", można wpaść. Jeśli specjalnie gdzieś z dalsza wierząc w, moim zdaniem grubo przesadzony i nieadekwatny do rzeczywistości PR i licząc na efekt "wow" grzecznie mówiąc, z lekka bym się zirytował.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj